Skip to content Skip to footer

Toyota Camry 2,5 Hybrid Dynamic Force 218 KM A/T: Klasyczna!

Powoli zaczynam rozumieć popularność Toyoty. Kto raz kupił japońskie auto, ten kupi następne. Albo kolejne. I nie jest to ślepa i bezkrytyczna miłość jak w przypadku fanów pewnej bawarskiej marki. Tu raczej chodzi o przywiązanie do nieco konwencjonalnego by nie powiedzieć klasycznego stylu i legendarnej niezawodności.



I generacja sedana, wówczas jeszcze średniej wielkości debiutowała w 1982 roku w USA. Już w 1984 dotarła do Europy. Była też jednym z pierwszych aut spoza tzw. „demoludów” które pojawiło się oficjalnie w Polsce, zwanej dla niepoznaki PRL-em. Tak, II generacja Camry funkcjonowała na polskim rynku już w 1987 roku! I wbrew pozorem, pomimo ceny wynoszącej 11 tys. USD, nieźle się sprzedawała. Hitem powoli rodzącego się w Polsce kapitalizmu była III generacja Camry. Zaliczała się do aut prestiżowych. Była bowiem typową limuzyną do tego dostatecznie dużą i bajecznie jak na owe czasy wyposażoną. Potem, auto pojawiało się i znikało z portfolio TMP niczym meteoryt. Po czym na 14 lat zniknęło w ogóle z oferty. Wszystko wskazuje jednak na to, że po udanym debiucie IX generacji, zwłaszcza auta po liftingu (2021) chyba tym razem pozostanie z nami na dłużej.



A propos lifting. Zasadniczo zewnętrznych zmian jakoś specjalnie nie widać. Bo tym razem chodziło o wnętrze. I tu już jest po nowemu. Po pierwsze, deska z wyświetlaczem i panel środkowy wyraźnie zwróciły się ku kierowcy. Nie wiem, być może to tylko moje subiektywne odczucie, ale przy okazji zrobiło się jakby przytulniej. No i nowocześniej. Może przez to, że wyświetlacz systemu inforozrywki nie jest wbudowany w deskę za to powiększył się i wyraźnie od niej odstaje? Styliści Toyoty bardzo wolno reagują na zmiany. Stąd zachowawczy wygląd kokpitów. Nawet Lexus, choć zewnętrznie szokuje ekstrawagancką stylistyką, we wnętrzu jest jakby mniej odważny. W przypadku Toyoty było to widać jeszcze wyraźniej. Ale, ten trend chyba powoli mija. Bo wnętrze Camry po liftingu jest godne nowych czasów. Zarówno scenografia jak i topografia wreszcie bez retro naleciałości. Także interfejs prezentuje się znacznie lepiej. I jest logiczny i zrozumiały nawet dla średnio rozgarniętego… Jankesa. Innymi słowy, zmiany tylko na lepsze.



Z zewnątrz flagowa limuzyna Toyoty (oczywiście, na europejskim rynku bo w USA jest jeszcze Toyota Crown) to auto w starym stylu. Z tym, że to akurat nie jest zarzut. Tradycyjny sedan to dziś rzadkość. Pokochaliśmy SUV-y i crossovery. Ale auta o tradycyjnej stylistyce mają swoich fanów nie tylko w USA (gdzie Camry jest jednym z najlepiej sprzedających się aut) ale także na starym kontynencie. Sedan, to limuzyna. A limuzyny zawsze znajdują chętnych. Szczególnie, jeśli są tradycyjnie za to ze sporą domieszką nowoczesności.



Wnętrze, w bardzo japońskim stylu. Prostota i umiar za to dobrze opakowane. Zatem do montażu jak i do materiałów absolutnie doczepić się nie można. Fotele i kanapa godne limuzyny. Najmniejszych uchybień w kwestii ergonomii. Być może europejskie odpowiedniki Camry są we wnętrzu bardziej eleganckie, ale musimy pamiętać, że to auto powstało zasadniczo z myślą o amerykańskim kliencie. A za Oceanem panują trochę inne standardy…



Pod maską tradycyjnie, czyli… miękka hybryda. W Toyocie wyspecjalizowali się w tego typu napędach. I doszli w nich do perfekcji. Tym razem układ to silnik benzynowy o pojemności 2478 cm3 i mocy 178 KM oraz wspomagający go motor elektryczny. W sumie, obie jednostki generują 218 KM przy 6000 obrotach i 221 Nm. w zakresie 3600 – 5200 obrotów. To wystarczy, żeby rozpędzić auto do 180 km/h a 100 km/h osiągnąć w około 8,2 sekundy (nasz pomiar wskazał na równo 8 sekund).



Przeniesienie napędu to oczywiście skrzynia bezstopniowa eCVT. Naprawdę nie wiem, dlaczego Toyota tak uparcie lansuje tego typu przekładnie? Owszem, są tańsze w produkcji i naprawie za to zdecydowanie mniej sprawne w działaniu. I głośniejsze niż tradycyjnie automaty. Niestety, przy gwałtownym przyspieszaniu skrzynię w Camry słychać. Owszem, odgłos jej pracy nie jest tak irytujący jak w autach z mniejszym silnikiem, ale w mojej opinii klasyczna limuzyna za 200 tys. z okładem powinna mieć automat. Oczywiście, dwusprzęgłowy…



Jak wspominałem układy hybrydowe opanowali w Toyocie o perfekcji. Efekt najlepiej widać przy dystrybutorze. Producent zakłada spalanie w granicach 5,6 d0 5,6 litra. I…. można spokojnie osiągnąć 5,0. W mieście, nawet poniżej 5! Tak, w tym przypadku silnik benzynowy ze wsparciem MHEV jest realna alternatywą dla diesla!



Do prowadzenia auta nie mam zastrzeżeń. Nowa, sztywniejsza platforma GA-K i w sumie tradycyjne, za to unowocześnione zawieszanie (McPherson i układ wielowahaczowy) zapewniają precyzję i dobre trzymanie kierunku. Nawet ostre zakręty nie są w stanie wytrącić tego sporego bądź co bądź auta z zadanego toru jazdy. Dziury w jezdni i poprzeczne garby pojazd przeskakuje w sposób wręcz majestatyczny nie informując o tym obecnych na pokładzie.



Camry nigdy nie była moim ulubionym autem z portfolia Toyoty. Wtedy, kiedy nią jeździłem nie była tak fajna jak Crown (do VII i VIII generacji Crowna SW mam bardzo osobisty stosunek). IX generacja Camry ostatecznie rozwiała moje wątpliwości. Tak, to bardzo porządne auto. Klasycznie ładne i zaskakująco jak na swoje gabaryty oszczędne. Na koniec skonstatuje to tak: warto…

Wady:

Średni komfort akustyczny

Zalety:

Elegancki i wygodny kokpit

Zaskakująco wysoki komfort amortyzacji

Niezła dynamika

Podstawowe dane techniczne:

Długość: 5265 mm

Szerokość: 1870 mm

Wysokość: 1790 mm

Rozstaw osi: 3125 mm

Skrzynia ładunkowa (d/s/w): 1571/1530/490

Parametry silnika i układu przeniesienie napędu:

Napęd: tylny/AWD

Skrzynia biegów: A/T 5

Silnik: spalinowy 1898 cm3

Skrzynia biegów: bezstopniowa

Maksymalna moc: 162 KM/2000 obrotów

Maksymalny moment obrotowy: 360 Nm./2000-2500 obrotów

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowane spalanie średnie: 7,4 l

Średnio w teście: 8,1 l

Pojemność zbiornika paliwa: 76 l

Show CommentsClose Comments

Leave a comment