Skip to content Skip to footer

Jeep Avenger EV 2WD 54 kWh 156 KM: Zaskakująco fajny

Powstaje w tym samym zakładzie, który produkuje dla Fiata modele 500 i Abartha a dla Alfy – Tonale. I jest pierwszym Jeepem produkowanym w Polsce. Pod maskę z siedmioszczelinowym grillem trafia motor termiczny lub elektryczny. Projekt Ralpha Gillesa. miał się nazywać Jeepster. Ostatecznie stanęło na równie amerykańskim: Avengerze. I… chyba lepiej!



Auto zbudowano na francuskiej platformie CMP. Na tej samej, na której „stoją” Opel Mokka, Citroen C3 i C4, DS3 Crossback, czy Peugeot 208 i 2008. Nie koniec motoryzacyjnych koligacji na tym. Technicznie Avenger jest bliźniakiem Alfy Tonale i Fiata 600. A powstał po to, aby w Europie uzupełnić gamę marki Jeep. Dodam, że Avengera w USA oficjalnie kupić się nie da. Mierzący niewiele ponad 4 metry długości, a więc krótszy niż Renegade pojazd jest pozycjonowany jako B-SUV. Pomimo typowo miejsko-kompaktowych wymiarów ma w sobie nieco legendy Jeepa. Jak wiadomo siedmioszczelinowy grill bardzo zobowiązuje.



Pomimo koligacji z Alfą i Fiatem wygląd Avengera nawiązuje do typowych konstrukcji Jeepa. W sumie przypomina Renegade i Compassa. Nie brak mu też stylistycznych odniesień do flagowego Grand Cherokee. Nie oznacza to jednak, że nie ma cech indywidualnych. W sumie więc, kuzyni są podobni, ale też trochę niepodobni. I bardzo dobrze, bo nawet w marce Jeep odrobina indywidualności jest w cenie. Dobrze ze względów marketingowych być nieco podobnym a nieco – nie…



Wnętrze Avengera zbudowano pod kontem funkcjonalności, wygody kierowcy, pasażerów i ergonomii. Oczywiście, stworzono je od nowa. Kabina utrzymana została w typowym dla marki, nieco kanciastym wzornictwie. Deska otrzymała panel ze wstawką w kolorze nadwozia. Przed oczyma kierowcy mamy cyfrowe wskaźniki o przekątnej 7 lub 10,25 cali. Konsola centralna to z kolei ekran dotykowy o przekątnej 10,25 działający pod kontrolą nowej generacji systemu UConnect. We wnętrzu nie brakuje bardzo przydatnych schowków. Ich łączna pojemność to 34 litry. Są tam, gdzie być powinny i bardzo ułatwiają zapakowanie się w drogę.



Do wyglądu i wykończenia też nie można się przyczepić. Wszystko to z czego deskę i jej okolice wykonano wygląda bardzo porządnie. Plastiki, mimo że twarde sprawiają bardzo dobre wrażenie. Fotele i kanapa co najmniej wygodne. Kokpit to oczywiście cztery (piąte, jak to zazwyczaj bywa w autach tego segmentu jest raczej awaryjne) miejsca. Do foteli i kanapy nie można się przyczepić. Są ergonomiczne i wygodne. Bagażnik nie należy do specjalnie pojemnych. Wersja z silnikiem termicznym ma 380 litrowy. EV to tylko 355 litrów, ale w sumie w tej klasie aut jest to wartość do zaakceptowania.



Pod maską jak wspominałem dwie jednostki napędowe: motor termiczny i elektryczny. Jednostka termiczna to znany z innych aut koncernu 3-cylindrowy motor 1,2 GSE T3 o mocy 100 KM i 205 Nm. Ten drugi, (taki jak napędzał auto testowe) to 400-voltowy silnik elektryczny, który zapewnia 156 KM mocy i zacne 260 Nm. momentu obrotowego. Prąd z kolei magazynuje 17 modułowy akumulator o pojemności 54 kWh (dostępne 51 kWh) który pozwoli na zasięg realny (sprawdzone w praktyce) około 330-350 km.



No właśnie, zasięg. To jest najważniejszy parametr w przypadku aut elektrycznych. Ważny szczególnie w trasie, gdyż sieć ładowarek w Polsce do wyjątkowo rozubudowanych nie należy. 350 kilometrowy dystans nie wymagał jakichś specjalnych starań. Podróżowaliśmy z pracującą normalnie klimatyzacją choć na drodze ekspresowej staraliśmy się nie przekraczać 115 km/h. Zużycie prądu oscylowało wokół 15-16 kWh. Ale w mieście udało nam się zejść do około 13,5 kWh! Powiem tak możliwe jest osiągnięcie nawet około 380-390 km. Warunek sine qua non jazda max do 90 km/h i niestety brak komfortu termicznego…



Auto nieźle się prowadzi. Nisko położony środek ciężkości pozwala na ciaśniejsze branie zakrętów. Auto nie gubi toru jazdy ani nie pochyla się jakoś specjalnie. Spora w tym zasługa zawieszenia. To, jest udanym kompromisem pomiędzy terenowością a komfortem. Auto miejskie nie może być zbyt terenowe. Z koli Jeep nie powinien być kanapowozem. W sumie, układ amortyzujący nieźle tłumi nierówności, nie hałasuje. Można skonstatować to tak: zapewnia pewne i bezpieczne prowadzenie.



Po mieście jeździ się w sumie dość komfortowo. W trasie zawieszanie też nie umęczy.  Dość spokojnie zbiera nierówności. A dzięki dość czułemu i wystarczająco bezpośredniemu układowi kierowniczemu utrzymanie kierunku jazdy nie stanowi problemu. Dodam, że Avenger, choć miejski i przednionapędowy w terenie bezradny nie jest. Dzięki preselekcji ma 5 trybów jady: normal, sport, sand, mud i snow. A i dane terenowe są zaskakująco niezłe. Kąt rampowy to 20 stopni. Tyleż samo wynosi kąt natarcia. Kąt zejścia zaś -32. Prześwit z kolei to 209 mm. Jak na auto miejskie, czyli przeznaczone co najwyżej do szturmowania wysokich krawężników dane są dość imponujące!



Avenger to prawdziwy internacjonał. Auto amerykańskiej marki, zaprojektowane pod kierunkiem francuskiego projektanta we Włoszech, wykorzystujące francuską technikę a produkowane w Polsce. Co mogło pójść nie tak? W zasadzie, wszystko. Na szczęście…



Zalety

wygląd

zasięg

Wady

Niezbyt pojemny bagażnik

Podstawowe parametry techniczne:

Długość: 4048 mm

Szerokość: 1776 mm

Wysokość: 1528 mm

Rozstaw osi: 2562 mm

Pojemność bagażnika: 355 l

Parametry silnika i przeniesienie napędu:

Napęd na koła przednie

Silnik elektryczny

Maksymalna moc: 156 KM

Maksymalny moment obrotowy: 260 Nm.

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 150 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 9,0 s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowany średni pobór energii: 15,4 kWh/100 km

Średni pobór energii w teście: 16,0 kWh/100 km

Show CommentsClose Comments

Leave a comment