Skip to content Skip to footer

Jaguar F-PACE V8 550 KM SVR Edition Le Mans 1988: Łabędzi… ryk

Spieszmy się kochać V8. Wkrótce zobaczymy je tylko w muzeach. Kiedyś w latach 70. czy 80. w siermiężnej Polsce marzyliśmy o V8, bo w zasadzie z przyczyn wiadomych były nieosiągalne. Wkrótce znowu będziemy o nich marzyli. Albowiem znowu staną się nieosiągalne. Choć tym razem przyczyny będą inne.



Jaguar F-PACE był historycznie pierwszym SUV-em/crossoverem brytyjskiego producenta. Dla motoryzacyjnych purystów był to omalże policzek. Tymczasem, dość szybko okazało się, że takie udawane terenówki to jest to, co bezwarunkowo pokochali klienci. Dlatego, kilkanaście miesięcy po premierze F-PACE do gamy dołączył E-PACE i zaraz po nim elektryczny I-PACE. Dziś jednak nie o nich. Bohaterem jest bowiem F-PACE. Do tego w wyjątkowym wydaniu: F-PACE SVR Edition Le Mans. Nazwa długa, ale ten model to swoisty hołd dla zwycięzcy najbardziej prestiżowego wyścigu długodystansowego na torze Le Mans – Jaguara XJR-9LM.



F-PACE SVR Edition 1988 to samochód wyjątkowy. Już choćby dlatego, że powstało tylko 394 takie auta. Do polskich klientów z tej partii trafiło 8 sztuk. Samochód ma niesamowitą specyfikację, która obejmuje specjalnie opracowany lakier w kolorze Midnight Amethyst Gloss, 22-calowe kute aluminiowe obręcze kół. Wykończenie wnętrza i niektórych detali na zewnątrz mają niespotykany odcień: Sunset Gold Satin. Unikalność eksterieru podkreśla specjalna, rocznicowa inskrypcja „One of 394”, wykonana (tak jak reszta optycznego tuningu) przez SV Bespoke.



Oczywiście, wymiary samochodu nie uległy zmianie. Za to specjalne auto, to także specjalne parametry. Pod maską pozostał standardowy motor V8 o mocy 550 KM, za to w porównaniu z „konwencjonalnym” SVR prędkość wzrosła do 286 km/h a przyspieszanie 0-100 z 4,3 „spadło” do 3,8.



Wnętrze auta poza wspomnianymi kilkoma detalami pozostało zasadniczo zmian. Zarówno scenografia jak topografia identyczna jak w pozostałych F-PACE. A to oznacza, że jest… wykwintnie. Pozwolę sobie tym razem na słów kilka o wnętrzach konkurencji. I tu Jaguar ma w zasadzie tylko jednego konkurenta: Mercedesa. Choć w przypadku firmy ze Stuttgartu można mieć nieco zastrzeżeń do nadmiernej „barokowości” stylu. Czasem, jest zbyt dużo i… za bogato. Ale, w sumie niemiecka firma trzyma poziom. Nieco inaczej jest w przypadku BMW i Audi. Wsiadając do kokpitu Q6 albo BMW X5 jakoś nie mam wrażenia luksusu należnego wnętrzom aut segmentu premium. Lepiej pod tym względem ma się szlachetniejszy brat Toyoty, czyli Lexus, który bardzo poprawił jakość wykończenia i wygląd wnętrz. Jednak Jaguar zostawia tu pobitym w pobitym polu.



Kokpit F-PACE w zasadzie otula luksusem. Dopieszcza i rozpieszcza. I jeszcze coś. Brytyjczycy przez całe lata hołdowali zasadzie: luksusowo nie znaczy praktycznie. Efekt był taki, że scenografia była wykwintna za to aranżacja czytaj ergonomia nie miała dla projektanta żadnego znaczenia. Efekty bywały dość śmieszne. Na szczęście, w drugim dziesięcioleciu XXI wieku, od modelu XF sytuacja uległa zmianie. Jest więc nie tylko szykownie, ale też logicznie. Muszę tu pochwalić Jaguara za system inforozrywki. Infotainment aut z Coventry jest w moim odczuciu najlepszy w segmencie. Interfejs jest ładny i czytelny. To bardzo ważne, bo kiepski i zagmatwany interfejs może być wręcz niebezpieczny.



Wnętrze pomieści wygodnie 4 osoby. Jasne, jest piąte miejsce, czyli środkowe na kanapie, ale zasadniczo trudno nazwać je użytkowym. F-Pace SVR jest autem czteronapędowym. Tunel środkowy musi więc pomieścić wał przenoszący napęd. Jest więc szeroki i wysoki. Do tego konsola mieszcząca nawiewy mocno „wchodzi” w środkowe miejsce. Pewnie podróżować się tam da, tylko po co?



Bagażnik, adekwatny do gabarytów auta. Regularny kształt, płaska podłoga i ponad 610 litrów może na rekord nie idą za to bagaże nawet na dłuższe wczasy pomieszczą bez problemów. Oczywiście, tylny fotel – kanapa daje się podzielić lub całkowicie złożyć. A wtedy mamy już 1440 litrów.



Wrażeń z jazdy opisywać nie będę. Niech wystarczy tylko wspominane poniżej 4 sekund do 100 km/h. Reszta, to… poezja. Silnik auta ryczy tak, jak powinno każde V8. Za to we wnętrzu panuje dojmująca cisza. Jeśli chcemy posłuchać bulgotu motoru, musimy otwierać okno. Krótko mówiąc jazda poranna to zdarzenie z cyklu: waking up the neighbours…



Auto, jak wspominałem ma napęd 4X4. Nie oznacza to jednak, że możemy wybrać się nim w teren. Owszem, selektor trybów jazdy jest, ale… zarówno opony (Pirelli P0) jak i tak zwane imponderabilia nie predestynują F-PACE do zjechania z asfaltu. Mimo, że SUV, to zdecydowanie nie terenowy. Zresztą, na tak zwany zdrowy rozum: po co?



O spalaniu słów kilka. Producent sugeruje średnią na poziomie 12 litrów. No cóż, da się. Ba, nawet nieco mniej tylko w takiej okoliczności zamiast rozkoszować się jazdą genialnym autem będziemy zbyt skupieni na ecodrivingu. Krótko mówiąc nie polecam!

Za to auto polecam. A raczej poleciłbym. Problem w tym, że już go nie ma. Całe 8 sztuk z polskiego kontyngentu rozeszło się szybciej niż przysłowiowe ciepłe bułeczki. I jakoś mnie to nie dziwi. Z drugiej strony, to dobrze. Auta o takich parametrach powinni „pilotować” wybrani czytaj odpowiedzialni Iudzie.  I drobna uwaga na koniec: być może auta konkurencji są szybsze czy oszczędniejsze. Ale nie są Jaguarami…

 

Zalety:

Stylistyka

Luksusowe wnętrze

Genialny odgłos pracy silnika

Wady:

Nie do kupienia

Podstawowe parametry techniczne:

Długość: 4731 mm

Szerokość: 2070 mm

Wysokość: 1651 mm

Rozstaw osi: 2874 mm

Pojemność bagażnika: 613/1440 l

Silnik i układ przeniesienia napędu:

Silnik: 5000 cm3

Maksymalna moc: 550 KM/650 obrotów

Moment obrotowy: 680 Nm./ 2500 – 5500 obrotów

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 286 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 3,8 s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowane średnie spalanie: 11.9 l/100 km

Średnie spalanie teście: 14,7 l/100 km

Zbiornik paliwa: 63 l

 

 

Show CommentsClose Comments

Leave a comment