Skip to content Skip to footer

Hyundai i30 N Line TGDI 140 KM MT6: Serce i rozum

Losy koreańskiej motoryzacji w III Rzeczpospolitej bywały bardzo burzliwe. Są firmy z którymi mamy tylko dobre skojarzenia. Są też i takie, które generują tylko negatywne konotacje. Do tych pierwszych należy Hyundai.



Jego oficjalna obecność nad Wisłą datuje się od 1991 roku. Któż nie marzył wtedy o Pony, którego można było nabyć drogą kupna w normalnym salonie a nie „na talon” czy innej giełdzie? To był pierwszy krok w motoryzacyjną normalność. Ale Hyundai to nie tylko retro wspomnienia o rodzącym się wolnym rynku. To także firma która udowodniła, że z podszczypywanej za nienajwyższą jakość produktów można stać się jednym z najważniejszych producentów aut na świecie. Pony, Excel, Elantra, Sonata, Accent, Getz: to kolejne szczebelki w drabinie jakości.



Historia rusza po raz kolejny w 2007 roku. Wtedy pojawiła I generacja Hyundaia i30. Koreańczycy wyciągnęli wnioski ze zwycięstw i porażek. Swoje centrum stylistyczne otworzyli (także) w Europie. Skonstruowany w europejskim centrum i produkowany w Europie pojazd, miał stać się autem dla europejczyków. Strategia niezbyt skomplikowana, okazała się bardzo skuteczna. I30 i bliźniaczy Kia Ceed okazały się hitami. Hyundai skoczył do gardła Oplowi, Volkswagenowi, PSA, Renault. Zrobił to bardzo skutecznie. I30 od dnia debiutu sprzedaje się doskonale. I wcale nie dlatego, że jest tani. Wprost przeciwnie. Auto, jest relatywnie… drogie.



Po szczypcie historii, czas na teraźniejszość. W 2017 zadebiutowała III generacja i30. Zgodnie z motomodą pojazd urósł, zmężniał i wyładniał. Zmieniło też nieco styl. Pewnie dlatego, że projektanta I i II generacji i30 Thomasa Bürkle zastąpił Peter Schreyer (w swoi czasie odpowiedzialny za projekty Audi A3, A4, A6, TT, Volkswagena New Betele, Golfa, Eosa). Nowy Hyundai i30 zyskał nieco sportowego sznytu. Odzwierciedla bowiem nowy styl projektowania. Według Schreyer, nowe i30 to “nieco sportowa, ponadczasowa stylistyka która łączy się z praktycznym wnętrzem, nowoczesnymi systemami i oszczędnymi silnikami”. Wiem że brzmi jak slogan reklamowy, ale naprawdę sporo tłumaczy.



Zmiany stylistyczne „dotknęły” przede wszystkim przodu auta. Kompaktowy Hyundai ma teraz większy grill, wystylizowany na nowo zderzak i nowy wygląd przednich lamp. To dodało mu lekkości i sportowego sznytu. A tego właśnie poprzednikom brakowało. Także tył zyskał nowy wygląd. Poprzednik, był bardzo podobny do pewnego modelu auta z Bawarii. Się zmieniło! Nowe światła, oczywiście LED-owe, inaczej poprowadzona linia zderzaka i chroniący podwozie czarny plastik prezentują się o niebo lepiej niż w II generacji. I z niczym już się nie kojarzą. Dodatkowo, modelowi z linii N Line dodano kilka stylistycznych smaczków. Nowy wzór felg, podwójny wydech, dyfuzor. W tylnym zderzaku kratki, które ułatwiają opływ powietrza. No i malowanie. Szarość nigdy nie kojarzyła mi się ze sportem. Designerzy Hyundaia to zmienili…

Z wnętrzem i30 mam od dnia premiery niejaki problem. Kokpit jest uporządkowany, ergonomiczny, dobrze spasowany. Za to plastiki, którymi pojazd wykończono są w mojej opinii zbyt twarde. Nie, nie mam zastrzeżeń do ich jakości, bo choć twarde, prezentują się porządnie. Ale, do standardu wyśrubowanego przez samochody kompaktowe europejskich producentów nieco i30 brakuje. Odnoszę wrażenie, że zbyt dużo detali przejęto z siostrzanej Kii Ceed. Wiem, to się nazywa oszczędność, ale Kia jest postrzegana bardziej „budżetowo”. Hyundaiowi, nie przystoi.



Komfort podróżowania sugeruje sortowe konotacje. Hyundaia i30 N Line zawieszono dość sztywno. Mnie, bardzo przypomina to styl amortyzowania aut jednej z niemieckich marek na V. Dlatego, jeśli lubimy wycieczki miękkim kanapowozem – Hyundai do gustu nam nie przypadnie. Ilość i jakość przestrzeni zależy od miejsca, w którym siedzimy. Z przodu jest bardzo wygodnie. Miejsca na głowę i kolana nie brakuje. Nawet wysoki kierowca i pasażer nie będą mieli problemów. Z tyłu, jest kompaktowo. Przestrzeń dla pasażerów kanapy – nieco ograniczona. Jeśli kierowca mierzy ponad 180 cm, równie wysoki pasażer nie będzie miał miejsca na kolana. Finezyjnie wystylizowany tył auta zabierze mu dodatkowo przestrzeń na głowę. Za to w i30 bez bólu upchniemy dorosłą osobę na miejscu środkowym kanapy. A to za sprawą nisko poprowadzonego tunelu.

O ile kokpit nie jest najbardziej pojemny w klasie, bagażnik dobija do rekordu. 400 litrów w standardzie i ponad 1300 po złożeniu kanapy to w tej klasie pojazdów – sporo.



Tym razem możemy mówić o gamie jednostek napędowych. Koncern z Korei przyzwyczaił nas do oszczędnego podejścia do ilości motorów dla konkretnego modelu. Tym razem mamy trzy silniki benzynowe (1,0 TGDi, 1,4 TGDi oraz starszy –  1,4 MPi) oraz oczywiście diesla 1,6 CRDi, za to w trzech wersjach: 95, 110 i 136 KM a także 275 konny 2,0 TGDi. Do napędy N Line przeznaczono 140 konną jednostkę zasilaną benzyną. Maksymalną moc motor generuje przy 6000 obrotów a 242 Nm. momentu obrotowego przy 1500. Napęd na przód przenosi skrzynia manualna, o sześciu przełożeniach. Taki układ zapewnia naprawdę niezłe osiągi. Pierwsze 100 km/h, dzięki wyostrzonej reakcji na gaz, „pęka” po niespełna 9 sekundach a samochód daje się rozpędzić do około 210 km/h.



Choć i30 N Line de facto sportowym autem nie jest, potrafi sportowo zassać z 50 litrowego zbiornika. Producent zażartował, że pojazd pali 6,6 w ruchu miejskim, 4,8 w trasie i 5,4 średnio. Szczerze mówiąc, nieczęsto teoria pokrywa się z praktyką. I tak było w tym przypadku. Jazda w gęstym ruchu miejski kosztowała nas 8,2 litra. W trasie, i30 N Line zasysał około 6 litrów. Spalanie średnie zbliżyło się do 7 litrów.

Najmniejszych zastrzeżeń nie mam do układu jezdnego samochodu. Układ kierowniczy – dostatecznie czuły i precyzyjny. Kierownica nie kręci się niczym koło sterowe. Stawia przyjemny opór opór. Wspomaganie zestrojono tak, aby kierowca cały czas czuł, że to on prowadzi auto.  Zawieszenie, jak wspomniałem sprężyste do granicy twardości pracuje jendakowoż zdumiewająco cicho. I pomimo swojej sprężystości, nad wyraz delikatnie tłumi nierówności. I nic dziwnego. Koreańczycy nie zaryzykowali zastosowania anachronicznej, ale nadal popularnej belki skrętnej. Zamiast niej, pojawił się układ wielowahaczowy. To, bardzo dobrze zrobiło komfortowi.



Jeśli kupujesz samochód oczami i sercem, na pewno wybierzesz i30 N Line. Jeśli poczekasz na głos rozsądku, już niekoniecznie. Nie jest w gamie modelowej i30 najtańszy, najlepszy ani najlepiej wyposażony. Czy jeździ najlepiej? To kwestia gustu. Jedno jest pewne: świetnie wygląda! A jeśli kupuje samochód oczyma i sercem…

 

Zalety

– sportowy wygląd

– duży bagażnik

– właściwości jezdne

– niezła dynamika

Wady

– mało miejsca na kanapie

– nieco „pazerny” silnik

Podstawowe parametry techniczne:
Wymiary (długość/szerokość/wysokość/rozstaw osi): 4340/1795/1455/2650

Silnik: benzynowy z turbosprężarką
Pojemność: 1353 cm3
Moc maksymalna:  140 KM przy 6000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 242 Nm. 1500 obr./min
Napęd: FWD

Zbiornik paliwa: 50 litrów
Skrzynia: manualna 6-przełożeniowa
Osiągi (0-100 km/h): 8,9 s
Prędkość maksymalna: 210 km/h
Zużycie paliwa (miasto/trasa/średnio): 6,6/4,8/5,4

Zużycie paliwa w teście: 8,2/6,0/7,0

Cena i30 N Line: od 95,6 tys. złotych

Show CommentsClose Comments

Leave a comment

0.0/5