Skip to content Skip to footer

Zadebiutował Hyundai Kona II generacji; Nowa, większa, lepsza…

Hyundai zaprezentował nową Konę. II generacja auta zadebiutowała kilka dni temu. Nowa Kona jest naprawdę nowa. W porównaniu z poprzedniczką bardzo urosła. Kona II jest od Kony I o 15 centymetrów dłuższa, 2,5 centymetra szersza i ma aż o 6 centymetrów większy rozstaw osi. Jedno za to nie zmieniło się: wygląd. Nadal jest awangardowy. Ba, teraz, nawet bardziej…



I generacja Kony była dla Hyundaia bardzo ważna. Miała wskazać przyszły kierunek rozwoju firmy. Projektant, Luc Donckerwolke nakreślił nico futurystyczny kształt nadwozia. Zarówno Kona w wersji z silnikiem termicznym jak i Kona EV prezentowały się doskonale. Koną i Bayonem Hyundai zerwał z tradycją budowy aut stylistycznie poprawnych za to do imentu nudnych. Za II generację auta wziął się Koreańczyk: Sang Yup Lee. Efekt? W mojej opinii wprost epicki. Szczególnie, nawiązania do innego futurystycznego projektu – Starii. Przód nowej Kony do złudzenia przypomina tamten. I jest to doskonałe nawiązanie. Zarazem, mocny sygnał, że nie tylko zaanektowana w 1999 roku przez Hyundaia inna koreańska marka – KIA jest od stylistycznych fajerwerków.



Jak już wspomniałem, nowa Kona jest od poprzedniczki sporo większa. Wszystko to za sprawą nowej platformy K3. Dzięki niej dłuższe jest nadwozie (przy czym wersja N-Line jest dodatkowo o 3,5 centymetra dłuższa), urósł rozstaw osi a co za tym idzie zwiększyła się pojemność kokpitu i bagażnika. Nowy jest oczywiście wygląd zewnętrzny, nowa jest także scenografia kokpitu i oczywiście infotainment. A w szczegółach…



… Sang Yup Lee zaprojektował samochód od nowa.  Nowy i jak wspomniałem bardzo podobna do tego w bardzo futurystycznej Starii jest pas przedni. Przód, podobnie jak tylną część nadwozia zdominował wąski, biegnący przez całą szerokość pas świetlny z LED-ami. Uzupełnia go rząd kloszy zawierający właściwe lampy oraz kierunkowskazy. Oświetlenie przyjęło bardzo ciekawy wygląd zbliżony do pikseli. Linię nadwozia uzupełniają czy może dopełniają plastikowe nakładki na progi i nadkola (w wersji N-Line malowane na kolor nadwozia), a także dość odważne przetłoczenia na drzwiach. Stylistyka przedniego i tylnego zderzaka uzależniona jest od wersji wyposażenia. Wersja „zwykła” i N-Line w dość istotny sposób się do siebie różnią. Ta otrzymała podwójną końcówkę wydechu, chromowaną listwę na osłonie chłodnicy i 19-calowe felgi z lekkiego stopu.


Kabina pasażerska powstała według nowe scenariusza. Powstała ze zdecydowanie lepszych jakościowo materiałów. Te, w Konie I nie były wprawdzie złe za to pachniały trochę jak stoisko z chińskimi klapkami. W Konie II absolutnie nie ma się do czego przyczepić. Jest dużo ładniej, obszerniej i bardziej ergonomicznie. Zasadniczo, dzięki sporym przeszkleniom kokpit został lepiej doświetlony. To, co bardzo rzuca się w oczy to nowa, masywniejsza cyfrową deską rozdzielczą z bardzo rozbudowanym tunelem środkowym. Kabina zyskała też podświetlenie ambientowe. Dużo większe są zarówno wyświetlacz przed oczyma kierowcy jak i centralny ekran systemu inforozrywki. Teraz maja przekątną 12,3 cali.



Pod maską bardzo ciekawie. Oczywiście diesel znika z oferty. W zamian trzy motory benzynowe: 1,0 litra o mocy 120 KM, 1,6 GDI o mocy 141 i 1,6 TGDi o mocy 198 KM. Napęd na przód (w przypadku słabszych silników) lub na przód lub obie osie przekażą skrzynie manualne lub 6 i 7 stopniowy automat DCT. Wkrótce też w ofercie pojawi się kolejna Kona EV o zasięgu blisko 500 kilometrów!?



Póki co, trudno powiedzieć, jak auto jeździ i jakie jest realne spalanie. Premiera nowej Kony była bowiem statyczna. Ale, wkrótce auto trafi na drogi i nasz redakcyjny parking. Wtedy sprawdzimy a pozyskaną wiedza na pewno się podzielimy. Wypada jednak powiedzieć, że nowa Kona bardzo nam się spodobała. A jeśli będzie jeździć tak jak wygląda, to…

Show CommentsClose Comments

Leave a comment