AutoMoto 14 czerwca 2020
Mitsubishi L200 jest obecne na rynku od 42 lat. Pierwsza generacja japońskiego pikapa debiutowała w 1978 roku. Jeszcze, jako pojazd z napędem na tylną oś. Dopiero dwa lata od premiery Mitsubishi dołożyło autu dołączany napęd osi przedniej. W 2019 roku na salony zawitała szósta generacja pikapa.
L200 pierwszej generacji mierzył 4920 mm długości a rozstaw osi wynosił 2950 mm. L200 AD 2020 to już 5225 mm długości i rozstaw osi mierzący 3000 milimetrów. Przez ponad 40 lat auto urosło więc o ponad 300 milimetrów a rozstaw osi, o 50. Nie wymiary były wszak przez te lata clou zmian, tylko to co zawiera się pomiędzy przednim a tylnym zderzakiem…
Na początku musimy ustalić jedno. Wbrew malkontentom, nowe L200 jest naprawdę nowe! Zmian, w eksterierze i interiorze – aż nadto. Od nowa wystylizowano przód i tył auta. Zastąpienie obłości liniami prostymi to z jednej strony powrót do praprzodka, który był prosty niczym konstrukcja przysłowiowego cepa a z drugiej, ukłon w kierunku nowych trendów motomody. L200 zyskało nowy infotainment i systemy bezpieczeństwa. W tym, naszym zdaniem najważniejszy: system stabilizacji toru jazdy auta z przyczepą. VI generacja ma też wspomaganie ruszania pod górę i nowy ABS z EBD. W samochodzie zadebiutował elektronicznie (o signum temporis!) uruchamiany tryb offroad wyposażony w tzw preselekcję. Zatem, via pokrętło można uruchomić jeden z czterech programów: szuter, błoto, śnieg, piasek i kamienie. Są też oczywiście obowiązkowe: Android Auto i Apple Car Play. Nowością jest też seryjna blokada tylnego mechanizmu różnicowego.
Wnętrze, choć scenografią przypomina piątą generację, zaaranżowano po nowemu. Zmieniło się i to co bezpośrednio przed oczyma kierowcy jak i panel środkowy. Możliwe, że deska swoją architekturą przypomina tę z poprzednika. Tyle, że pojawił się na niej nowy element: wyświetlacz komputera pokładowego wspomagający system multimedialny. To, co odczujemy to nowe, wygodniejsze fotele i poprawioną pod względem ergonomii i komfortu tylną kanapę. Z tym, że nie zwiekszyła się ilość miejsca w kokpicie. Oznacza to, że z przodu mamy wygodnie, bez względu na gabaryty kierowcy. Z tyłu, już tak fajnie nie jest. Pasażerom, może zabraknąć przestrzeni na kolana a co wyższym, także na głowy. Tyle, że komfort nie jest chyba w przypadku tego typu pojazdów warunkiem sine qua non ich popularności. Dlatego, nie traktujmy tego jako wady. Jednakowoż, uprzejmie donosimy…
Pikap, to okazjonalnie auto do lifestyle. Podkreślamy, okazjonalnie! Zasadniczo służy do ciężkiej pracy. Nierzadko w wymagających właściwości terenowych warunkach. I tu jest bez pudła. Kabina, jak już wspominałem pozwala na przewiezienie 4 a na krótszych dystansach – pięciu osób. Tuż za nią jest powód dla którego pikapy kupujemy: cześć transportowa. Ta, w L200 to oczywiście jedna tona nośności lub 3,5 metra sześciennego objętości. Jest też oczywiście hak. Do auta podczepimy przyczepę o DMC 3110 kg. Mowa tu o przyczepie z tzw. hamulcem najazdowym.
A propos właściwości terenowych. L200 przed błotem, dziurami i ostrymi podjazdami „nie kuca”. Obok napędu na obie osie i wspomnianej już blokady tylnego mechanizmu różnicowego są też całkiem zacne właściwości terenowe. Kąt natarcia to równe 29 stopni, zejścia – 21, rampowy 23 a przechyłu bocznego – 45. Krótko mówiąc, nawet bez kosztownych przeróbek w średnio ciężkim terenie L200 da sobie radę.
Szóstą generację pikapa od Mitsubishi wprawia w ruch 2,2 litrowy diesel o mocy 150 KM (przy 3500 obrotach) a napęd przenoszą (opcjonalnie) skrzynie: manualna, bezstopniowa CVT lub 6-przełożeniowy automat. Wybór jednej z trzech, nie jest zbyt częsty. W aucie testowym pracowała sprawnie skrzynia automatyczna o sześciu przełożeniach. Efekt pracy duetu motor – skrzynia to wspomniane już 10 KM i 400 Nm. (od 1750 do 2250 obrotów) momentu obrotowego. Przyspieszenie… jest. Jakie? No coż, to wyjątkowo mało ważne w przypadku takich aut. Tak, jak i maksymalna prędkość. Spalanie według producenta to 9,7 litra średnio. Nam 75 litrowy zbiornik pozwolił na przejechanie około 800 kilometrów. Czyli byliśmy oszczędniejsi niż firma zakłada.
Zawieszenie, być może nie jest szczytem finezji (McPherson i belka skrętna) ale z drugiej strony sporo tego typu aut ma ciągle archaiczne resory piórowe! Innymi słowy, kroczek naprzód w stronę minimalnego komfortu został wykonany. Efekt jest zadowalający. Na drodze utwardzonej auto zachowuje się stabilnie. Ośmielę się twierdzić, że nawet nieco majestatycznie. Na miękkim, też jest stabilnie i pewnie, bo na komfort i tak nie zwracamy uwagi. W pracy ma jechać i… jedzie!
Mitsubishi L200 to już evergreen. Pojazd jest bardzo popularny na wszystkich rynkach. W Polsce, też. Choć konkurencja bardzo się stara. Przy cenie zaczynającej się od 116 tys. złotych jest bardzo konkurencyjne. Jest bowiem tylko nieznacznie droższy od dwulitrowego Forda Rangera trochę tańszy od 2.3 litrowego Nissana Navara i znacznie tańszy od 3-litrowego VW Amaroka. Do tego VI generacja dobrze się prezentuje i lepiej niż nieźle spisuje na drodze i w terenie. Moim zdaniem ma. Jeszcze nieuchwytnego ducha starej szkoły Mitsubishi. Po tym, jak z oferty zniknęły osobówki, z Europy „wyjechał” Pajero w ofercie pozostał ostatni z prawdziwy Mitsu: L200…
Wady
– stosunkowo niewielka kabina
Zalety
– elastyczny i ekonomiczny motor
– ładowność i udźwig (uciąg)
Podstawowe parametry techniczne:
Wymiary zewnętrzne (d/s/w/r.o/mm): 5225/1815/1775/3000
Silnik: 2286 cm3 turbodiesel
Moc maksymalna: 150 KM przy 3500 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 400 Nm. 1750 – 2250 obr./min
Napęd: AWD
Skrzynia: automatyczna 6-przełożeniowa
Deklarowane, średnie zużycie paliwa: 9,7 litra
Średnie zużycie paliwa w teście: 9,3 litra
Zbiornik paliwa: 75l
Bagażnik: 3500 litrów/1 tona
Cena: od 116 tys. złotych