Skip to content Skip to footer

Volkswagen Passat Variant 2,0 TSI 190 KM DSG7: Dobry, lepszy, Passat…

Ciekawe, czy Giorgetto Giugiaro projektując Passata przypuszczał, że przykłada rękę do powstania ikony. Nie ma, bowiem zbyt wielu produktów, które tak bardzo kojarzą się z motoryzacją. Zadziwiający fakt, aż dwa z nich noszą na grillu znaczek Volkswagena. Oba (Passata i Golfa) projektował włoski wizjoner…



W tak zwanym międzyczasie samochód zaliczał wzloty i upadki. Do ikonicznego wprost B5, który nadal ma sporą rzeszę fanów, akcje auta zwyżkowały. Problemy zaczęły się wraz z premierą Passata oznaczonego jako B6. On, i jego następca nie były pozbawieni wad. B8, który debiutował w 2014 roku został dopracowany pod każdym względem. Bez mała 40 lat od debiutu na rynku pojawił się B8 po liftingu. To była potrzeba chwili, bo sytuacja na wśród sedanów segmentu D, nagle zrobiła się skomplikowana. Konsumenci pokochali SUV-y. Efekt tej miłości jest taki, że z europejskiego rynku znikają kolejne konstrukcje: Honda Accord, Toyota Avensis, Citroen C5. I tu ciekawostka, bo francuski pojazd odrodził się… jako SUV. Volkswagen, jako grupa ma w ofercie kilkanaście SUV-ów. Dlatego, w Volfsburga postanowili powalczyć o Passata.



Na czym polega sukces pojazdu? Na mistrzowskiej fuzji legendy i nowoczesności. Volkswagenowi wychodzi to jak nikomu innemu. Szczególnie, że zawsze może liczyć na fanów (fanatyków?) marki i modelu. Tych, nie zraziły kłopoty z jakimi borykały się modele oznaczone jako B6 i B7. Doczekali B8 a ten sporo zmienił. Okazał się konstrukcją dojrzałą i bezusterkową. A jako, że czas w motoryzacji szybko leci, nadszedł czas przypudrować legendę. Zgodnie z zasadą, że w przypadku liftingu Volkswagena, z zewnątrz zmienia się niewiele, zmieniło się… niewiele. Nowy kształt zyskały reflektory. Restyling dotknął zderzaka i grilla. Inaczej wyglądają też światła przeciwmgłowe i miejsce gdzie je zamontowano. Z tyłu, nowy jest tylko wkład lamp. Teraz, są w pełni LED-owe. A i jeszcze drobiazg. Wzdłuż klapy bagażnika pod szybą pojawił się napis Passat.



Nowe w kokpicie widać za to zaraz po otwarciu drwi. Tyle, że w tym przypadku nowe, niekoniecznie znaczy lepsze. Przykład? Proszę bardzo! Z deski zniknął elegancki, analogowy zegar. Szkoda, bo ten mały detal dodawał wnętrzu klasy. Nowy jest oczywiście wyświetlacz. W starszym modelu obramowywały go fizyczne przyciski. Po liftingu, zastąpiły je dotykowe sensory. Nowy jest też wyświetlacz przed oczyma kierowcy. Active Info Display przypomina wirtualny kokpit Audi. Na ekranie (ponad 12 cali) mamy wszystkie niezbędne informacje. Jeśli chcemy, info zastąpi ekran nawigacji. Tarcze zegarów możemy zmniejszać, a jeśli mamy taką potrzebę, także zmieniać im wygląd. Centralna część panelu pomiędzy zegarami może stać się wyświetlaczem menu komputera pokładowego. Sterowanie, oczywiście z aktywnej kierownicy. Dla ułatwienia dodam, że nie jest to skomplikowane. I to jest sedno sprawy. Często utyskuję na skomplikowany niczym kamień z Rosetty interfejs infotainmentu. W przypadku VW, jego obsługa nie wymaga głębokiej wiedzy informatycznej. Mimo sporego nagromadzenia nowoczesnych „bajerków”, jest prosto i intuicyjnie.



I jako suplement, do poprzedniego akapitu. Nowoczesne auta, czy nam się to podoba czy nie stają się komputerami na kołach. I tak jest w tym przypadku. Mnie najbardziej zirytowało to, że… nic mnie nie irytowało. A kilka rozwiązań uważam za rewelacyjne. Ot, choćby tempomat adaptacyjny, który po uruchomieniu automatycznie wyznacza sobie limit prędkości zgodny z ograniczeniem obowiązującym na danym odcinku drogi. Wprawdzie, korekta jest możliwa, ale… Jestem bardziej niż pewny, że jest to kolejny krok w stronę „usamodzielnienia” pojazdów. Tempomat automatyczne zwolni lub przyspieszy nie tylko zgodne z sytuacją drogową. Potrafi dopasować prędkość do obowiązującego ograniczenia prędkości. Passat lepiej też rozpoznaje pasy wymalowane na asfalcie. Sprawniej i pewniej skręca i koryguje tor jazdy. I jeszcze jedno – to pierwszy pojazd segmentu, który oferuje dostęp do Apple Car Play i Android Auto bezprzewodowo! A teraz coś, czego nie rozumiem. Skąd koncepcja, aby normalne wejścia USB zastąpić USB-C? Nie wszyscy swoją muzykę wożą w smartfonie. Weście USB ratowało sytuację. A tu nie ma nawet szparki na płytę CD. Nie, panowie inżynierowie z Volfsburga. CD jeszcze nie umarło.



Nie zmieniła się za to pojemność i pakowność. Przestrzeni jest bardzo dużo. Kierowca jak i pasażerowie nie będą narzekać. Ani na ilości miejsca ani na komfort jazdy. Szeroko otwierające się drzwi ułatwiają zajmowanie miejsca i wysiadanie z kokpitu. Fotele i kanapa wyprofilowane omalże perfekcyjnie. A i bagażnik daje radę. 650 Litrów do linii okien lub prawie 1800 litrów po złożeniu oparć wystarczą nawet na całkiem spore bagaże najukochańszej z żon…



Pod maską, bez zaskoczenia czyli tradycyjnie gama jednostek napędowych. Tym razem jednak nieco mniejsza niż w modelu sprzed liftingu. Co zatem napędza Passata? Oczywiście, motory benzynowe TSI o pojemnościach 1,5 lub 2,0 i diesel 2,0 TDI za to w trzech wariatach mocy. W aucie testowym, tym razem benzynowa, 190 konna jednostka TSI. Nie, byłem fanem tych silników. Ale tym razem jest inaczej. Silnik jest doskonały! Wprawdzie pełna moc jest dostępna dopiero przy 4500 obrotach, za to maksymalny moment obrotowy – 320 Nm. już od 1500 (do 4100 obrotów). Układ napędowy jest cichutki, ma niski poziom wibracji i tym przewyższa silnik diesla. Zresztą, dynamiką bardzo go przypomina. I to jest w mojej opinii, co najmniej komplement.



Osiągi kombi z Volfsburga można uznać za godne limuzyny o sportowym zacięciu. Pierwsza setka pojawia się na zegarze po 7,7 sekundach. Samochód daje się rozpędzić do około 240 km/h! Tak, rodzinne kombi! O ile dynamika mnie nie rozczarowała, o tyle apetyt na paliwo wprost zszokował. Według producenta samochód pobiera 8,3 litra w ruchu miejskim, 5,2 w trasie i 6,3 średnio. Według nas w mieście Passat zadowalał się 9,0 litrami, w trasie zasysał około 6,6 litra (na autostradzie – 9,5). Średnie spalanie z testu wyniosło 7,6 litra. Wynik, zwarzywszy na gabaryty i możliwości – rewelacyjny!



Atuty jednostki napędowej uzupełnia idealnie współpracująca skrzynia biegów. W tym przypadku 7 stopniowy automat DSG. Od swoich narodzin niemiecka dwusprzęgłówka przeszła głęboką metamorfozę. I choć nie jest już bezkonkurencyjna, to ciągle jedną z najlepszych. Po ostatnich ingerencjach koncernowych inżynierów wróciła jej szybkość płynność działania i precyzja. I tym razem, nie mamy zastrzeżeń…


O prowadzeniu tym razem niewiele. Zasadniczo, nie różni się od poprzednika. Może, dlatego, że nie wprowadzono żadnych zmian. A platforma MQB po raz kolejny pokazała swoje atuty. Wprawdzie, można się spierać, czy jest sprężyście, czy twardo, ale taki jest urok VW. By nie powiedzieć standard i do tego lansowany od lat.



Reasumując, Passat to auto praktyczne, pojemne, komfortowe, dobrze wykonane, ergonomiczne i w miarę proste w obsłudze auto. Czy przewyższa konkurencję? Mam wrażenie, że tak. Jest wszak jedno, ale: cena. Egzemplarz testowy został wyceniony na… ponad 200 tys. złotych. Czy jest (aż) tyle wart? I z tym pytaniem Państwa pozostawię…

Zalety
– silnik TSI
– pokładowy infotainment

– bezprzewodowy Apple car Play/Android Auto
Wady
– abstrakcyjne ceny wersji z topowym wyposażeniem

– brak konwencjonalnego wejścia USB

Podstawowe dane techniczne

Wymiary (długość/szerokość/wysokość/rozstaw osi): 4779/1832/1516/2786
Silnik: benzynowy, wsparty turbiną

Moc maksymalna: 140KM przy  6000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 242 Nm. w zakresie 1500-3500 obr./min
Napęd: przedni
Skrzynia: automatyczna

Osiągi (0-100 km/h): 7,7
Prędkość maksymalna: 238 km/h
Deklarowane zużycie paliwa: 8,3/5,2/6,3

Zużycie paliwa w teście:

Pojemność zbiornika paliwa: 66l
Pojemność bagażnika: 650/1780

Cena: od 137 tys. złotych

Show CommentsClose Comments

Leave a comment

0.0/5