Skip to content Skip to footer

Złoto z rekordami. A to nie koniec

W ostatnich latach banki centralne na całym świecie skupują złoto na potęgę. Przoduje w tym Rosja, ale zainteresowanie tym kruszcem przejawia większość krajów, nie wykluczając Narodowego Banku Polskiego. Globalni ekonomiści zauważają, że jego skala jest największa od półwiecza. Zdaniem Łukasza Chojnackiego z inwestującej w metale szlachetne spółki Chojnacki & Kwiecień przyczyną tego boomu jest utrata wartości pieniądza papierowego. Analitycy prognozują dalszy wzrost wartości złota.

– W moim przekonaniu spowolnienie gospodarcze nie ma wiele wspólnego ze wzrostami cen złota. Ich bezpośrednią przyczyną jest wzrost masy pieniądza lub inaczej inflacja – mówi Łukasz Chojnacki, prezes zarządu spółki Chojnacki & Kwiecień Metale Szlachetne. – Tym, na co my zwracamy uwagę, jest polityka banków centralnych. To jest pierwsza i fundamentalna rzecz związana z prognozami cen złota i srebra.

W ciągu ostatniego półtora roku cena złota wzrosła o 30 proc., a w ciągu dekady o przeszło 40 proc. Ten, kto zainwestował w kruszec na początku 2019 roku, pomnożył majątek o jedną piątą. Zdaniem ekonomistów przyczynami tego stanu rzeczy są: napięcie geopolityczne na świecie, oczekiwane spowolnienie globalnej gospodarki czy niskie stopy procentowe, zniechęcające do trzymania środków na depozytach. Co więcej, analitycy przewidują, że w 2020 roku ceny kruszcu nadal będą szły w górę, a granica 1600 dolarów za uncję zostanie pokonana. Według Łukasza Chojnackiego przyczynia się do tego polityka globalnych banków centralnych, które akumulują złoto.

– Od 2007–2008 roku istnieje pewna tendencja wśród banków centralnych. Wschodnie banki centralne, na czele z bankiem Rosji i Chin, kupują złoto na potęgę – informuje Łukasz Chojnacki. – Banki zachodnie co prawda nie kupują złota w ten sposób, natomiast dokonują tzw. repatriacji. Oznacza to, że banki Holandii, Austrii czy innych krajów Europy Zachodniej ściągają swoje złoto, które wcześniej przechowywały w skarbcach w Londynie, Zurychu, Nowym Jorku i Paryżu. Do tego grona dołączyła ostatnio Polska, która zarówno ściąga do siebie złoto, jak i je dokupuje.

W listopadzie 2019 roku Polska sprowadziła z Banku Anglii około 100 ton złota, które będzie przechowywane w skarbcu NBP. Wcześniej bank centralny informował, że w 2018 i pierwszej połowie 2019 roku zwiększył rezerwy złota ponad dwukrotnie – z niespełna 103 ton do 228,6 ton, przy czym w 2019 roku zakupił aż 100 ton. To sprawiło, że w lipcu 2019 roku Polska była na 22. miejscu na świecie, przesuwając się o 12 pozycji, i na 11. w Europie, co oznacza cztery pozycje w górę. Zakupów złota dokonywały Chiny, Indie, Turcja czy Rosja, która w ostatnich pięciu latach wydała na ten cel 40 mld dol., choć w 2019 roku zdecydowanie ograniczyła apetyt na ten kruszec.

– Banki centralne mają zarządy, w których są ekonomiści najwyższej klasy i oni wiedzą, że pieniądz papierowy traci wartość, dlatego że jest drukowany non stop – tłumaczy prezes zarządu spółki Chojnacki & Kwiecień. – Banki centralne też oszczędzają, tak jak szary Kowalski, mają tzw. aktywa rezerwowe. Jeżeli składają się one z euro, dolara, funta i szeregu innych walut, a banki widzą, że te papierowe rezerwy tracą wartość, to zwiększają ilość posiadanego złota.

Show CommentsClose Comments

Leave a comment

0.0/5