Skip to content Skip to footer

Suzuki Swift Sport 1,4 BoosterJet 128 KM SVHS MT6: Tylko koni żal

Szósta generacja Swifta, rynkowego hitu Suzuki nie od razu przypadła mi do gustu. Poprzednik jakoś pasował mi bardziej. Przekonał mnie dopiero 140 konny Swift Sport, który zadebiutował w 2018 roku. Niestety, w 2020 Japończycy „wykastrowali” auto. Wprawdzie wraz z nowym silnikiem Booster Jet obok turbiny pojawiło się wsparcie w postaci mikrohybrydy SVHS za to rozpierzchło się gdzieś bezpowrotnie 12 koni…



Swift vol VI tylko w ogólnym zarysie przypominał poprzednika. Stylistycznie, czyli w szczegółach różnił się bardzo. Część z owych różnic jakoś nie do końca przypada mi do gustu. O ile przód z dużym, agresywnym grillem był i owszem, o tyle dziwnie wystylizowany tył jakoś nie pasował mi do całości. Samochód zbytnio nie epatuje sportowością. Wszak kilka detali podkreśla, że pod maską drzemie potencjał. Do tego, dodaje niewielkiemu autu sporo uroku i sportowego sznytu. I w tym wydaniu widać to także z tyłu auta. Jest więc lotka nad szybą, ciekawie zaprojektowany zderzak, plastik ukształtowany na wzór dyfuzora i dwie sporych gabarytów rury wydechu. Różnice z przodu też są. Przestylizowany pas przedni, czyli większy grill, inaczej poprowadzony zderzak, przemodelowane wnęki skrywające światła przeciwmgłowe. Znakiem rozpoznawczym Swifta Sport są też zdecydowane barwy nadwozia i specjalne wzory felg.



Wnętrze, identyczne jak w „zwykłym” Swifcie. W każdym razie pod względem topografii. Bo scenografia, ciekawsza. Deskę, poskładaną z tych samych elementów co konwencjonalne Swifty zdobią kolorowe, lakierowane wstawki. Kierownica obszyto skórą a kubełkowe fotele zapewniają dobre trzymanie boczne. Do tego, wszędzie, gdzie się dało tapicerki przestebnowano czerwoną nicią. Trzeba przyznać, że porządnie zmontowany kokpit robi doskonałe wrażenie.



Pojemność typowa dla aut miejskich segmentu B. Zapewnia więc komfort kierowcy i pasażerowi z przodu i w miarę wygodną jazdę dwójce pasażerów na tylnej kanapie. Dodam, że w odróżnieniu od foteli, kanapa jest dokładnie ta sama jak w każdym innym Swifcie. Ma jej wszystkie zalety i jedną wadę: zbyt krótkie siedzisko. Bagażnik, jak to w miejskich autach bywa – nie zaskakuje pojemnością. 265 litrów w konfiguracji 4 osobowej lub 950 do dachu i ze złożonym oparciem. Jeśli więc wybieramy się na przedweekendowe zakupy to raczej bez pasażerów z tyłu…



W ramach nowego, od 2021 roku pod maskę Swifta Sport trafia benzynowy silnik z serii Booster Jet ze wsparciem hybrydowym SVHS o pojemności 1,4 litra. Jak wspominałem, jednostka generuje mniej mocy od poprzednika. Ze 140 KM zostało 128, które silnik osiąga przy 5500 obrotach. Za to moment obrotowy jest nieco większy – 235 Nm. i dostępny już przy 2000 obrotów. To sprawia, że pomimo wszystko samochód jest bardziej dynamiczny. W sumie auto może pojechać nawet 220 km/h. Może, albowiem nie sprowadzałem. Za to przyspieszanie na pewno poniżej 8 sekund. Moje pomiary wykazały 7,7 do pierwszej „setki”.



Trudno nazwać Swifta Sport hothatchem. 125 KM to nie 200 jak u francuskiej, niemieckiej czy japońskiej konkurencja. Moc i przyspieszenie nie zapewnią sportowych emocji, ale jadąc Swiftem do pracy nie przeklniemy zawieszenia twardego niczym serce małżonki, kiedy zapomnimy o kolejnej rocznicy ślubu. Jest przyjemnie sztywne i idealnie gasi wszelkie nierówności. Do tego dodam sztywny i precyzyjny układ kierowniczy. Na nie? Może tylko dźwięk silnika. Swift Sport nie brzmi sportowo. Nawet na najwyższych obrotach.



Ekonomicznie, nie jest źle. Według danych producenta, pojazd pobiera z 37 litrowego zbiornika od 4 do 5 litrów benzyny średnio na każde 100 przejechanych kilometrów. W naszym teście, w realnym świecie i normalnym auto konsumowało średnio około 6,4 litra. Dodam, że większość jazd odbywaliśmy w poruszając się trasami szybkiego ruchu i w mieście. Innymi słowy wynik rewelacyjny! Jest wszak łyżka dziegciu w beczce miodu. Za sprawą małego zbiornika musimy częściej niż w przypadku aut konkurencji odwiedzać stacje paliw. A to daje wrażenie, że auto pali dużo…



Trudno też przyczepić się do działania skrzyni biegów. Manual o 6 przełożeniach idealnie współpracuje z jednostką napędową. Biegi wskakują bardzo szybko i precyzyjnie. Możemy więc skonstatować, że skrzynia doskonale wspiera pracę jednostki napędowej i perfekcyjnie przenosi moc na przednie koła.



Wyposażenie Suzuki Swift Sport, pomimo bardziej niż rozsądnej ceny, jest nad wyraz bogate. W standardzie dostaniemy m.in.: klimatyzację, system multimedialny, niezłą kamerę cofania, nawigację 3D, tempomat adaptacyjny, podgrzewane fotele, automatyczne światła, reflektory w technologii LED i rozbudowany system bezpieczeństwa. Jest też Apple Car Play działający po podłączeniu telefonu za pomocą kabla. Większością funkcji sterujemy analogowo via przyciski i pokrętła choć i w kokpicie Swifta widać pierwsze objawy „dotykozy”. Na szczęście niezbyt wielkich rozmiarów ekran ciągle jeszcze służy do patrzenia a nie macania…,



Swift z dopiskiem Sport to swoisty kompromis. Skonstatuję, że jak na kompromis to wyjątkowo udany. Bo to całkiem praktyczne i poręczne miejskie auto. Mimo, że ma sport w nazwie nie jest fabryką adrenaliny. Z drugiej strony na pewno nie jest nudnym miejskim jeździdłem. Potrafi całkiem raźno ruszyć do przodu. Zawieszenie zapewnia spory komfort jazdy a dynamiczny silnik umiarkowany apetyt na paliwo. W sumie, warto mieć…

 

Zalety:

ciekawa stylizacja

ładne wnętrze

zawieszenie

Wady:

mały zbiornik paliwa

mało sportowy gang silnika

Podstawowe parametry techniczne:

Wymiary (d/s/w/ro): 3890/1735/1494/2450

Silnik: benzynowy z turbiną

Pojemność: 1373 cm3

Moc maksymalna: 140 KM przy 5500 obr./min

Maksymalny moment obrotowy: 230 Nm. w zakresie 2500 – 3500 obr./min

Napęd: przedni

Skrzynia: manualna

Osiągi (0-100 km/h): 8,0 s

Prędkość maksymalna: 210 km/h

Zużycie paliwa (miasto/trasa/średnio): 6,8/4,8/5,6

Zużycie paliwa w teście: 7,4/5,5/6,0

Pojemność bagażnika: 265/947 l

Pojemność zbiornika paliwa: 37 l

Show CommentsClose Comments

Leave a comment