Skip to content Skip to footer

Seat Leon ST FR 1,5 e-Hybrid Plug-In 204 KM A/T: Non omnis moriar…

Ta łacińska sentencja wyjątkowo pasuje do Seata. Od czasu „uwolnienia” Cupry spod władzy Seata klienci jakby przewartościowali swoje wartości i… gremialnie stawiają na auta z logo byczego łba. Ale wbrew pozorom obie hiszpańskie odnogi VAG maja się dobrze. Bo to, że w Polsce klienci wola Cuprę nie znaczy, że nie chcą Seata. Otóż może nie tak gremialnie, ale jednak chcą.



Seat Leon zadebiutował 28 lat temu. Dziś na rynku mamy jego IV generację, którą tak jak Leona III „skomponował” Alejandro Mesonero Romanos. Samochód został oparty na płycie podłogowej MQB którą dzieli podobnie jak w przypadku poprzednich generacji między innymi z VW Golfem, Skodą Octavią czy Audi A3 – swoją wewnętrzną konkurencją. I tu rodzi się pytanie: jak w tej multibrandowej rodzince znajduje się Leon IV?



Powiedzmy sobie szczerze od 2021 roku, czyli debiutu Leona III auto zmieniło się nieszczególnie. Na pewno nie tak, jak pomiędzy I a II generacją, za która odpowiadał Walter de Silva czy II a III, kiedy stery w centrum stylistycznym w Martorell przejął Mesonero Romanos. Leon IV jest bardzo podobny do Leona III i… już. Może właśnie dlatego taki sukces odniosła Cupra? Tam Leon to też Leon, tylko jakby bardziej. I może właśnie w owych imponderabiliach przysłowiowy pies pogrzebany? Seat jest zbyt zachowawczy, ugrzeczniony. A coraz więcej klientów chce czegoś więcej niż zwyczajny; niebrzydki, ale… zwyczajny samochód! A Leon ST FR nawet po liftingu (2024 rok) jest niebrzydki, ale do bólu konserwatywny. Nie, żebym się wyglądu czepiał, bo Leon kombi upsss Sportstourer stylistycznie jest całkiem udanym autem. Ale odkąd pamiętam stylizacja Seatów budził więcej emocji niż design Golfa czy przez całe lata do imentu nudnej Skody Octavii. I tu się niestety zmieniło. Golf jest fajny a Octavia designem budzi już emocje.



Wnętrze auta to standard grupy VAG. W tym przypadku jest to najwyższej próby standard. Stylistycznie i ergonomicznie auta VAG są po prostu bliskie perfekcji. Zaryzykuje stwierdzenie, że coraz bliższe ideału. Szczególnie, że udało się wreszcie opanować wkurzający i prosty niczym pismo klinowe interfejs systemu inforozrywki. Oczywiście, nie jest tak że bez instrukcji wszystko ogarniemy, ale chyba w żadnym aucie dostępnym na rynku bez podpowiedzi papierowej instrukcji albo AI wszystkiego nie zrozumiemy.



Kokpit Leona jest bardzo immersyjny. Kierowca czuje się nim przyjemnie otoczony, ale nie osaczony. Lubię, kiedy wszystko to, co do bezpiecznej jazdy potrzebne mam w zasięgu palców. Przestało mnie nawet uwierać to, że większością funkcji sterujemy via tablet. No cóż, znak czasów. Na szczęście to i owo daje się regulować z poziomu wielofunkcyjnej kierownicy.



Tak jak pozostałe marki grupy VW, naszpikowali pojazd elektroniką. Producent z Martorell chwali się, że Leon jest najbardziej innowacyjnym pojazdem w historii marki. I chyba coś w tym jest. Aktywny tempomat lokalizuje pojazd na podstawie danych z GPS-u i systemu nawigacyjnego sam dostosowuje prędkości do infrastruktury drogowej. Na przykład zakrętów, rond, skrzyżowań, ograniczeń prędkości i obszarów zabudowanych. W praktyce, system działa dobrze, ale zdarzają mu się też bardzo nerwowe reakcje pomimo tego, że sytuacja drogowa tego nie wymaga. Mnie, system kilkakrotnie nieźle nastraszył aktywując hamowanie zupełnie bez potrzeby. Aktywny a właściwie, proaktywny tempomat to także asystent utrzymania pasa ruchu i wyprzedzania. Do tego sam dostosowuje prędkość w reakcji na zmianę ograniczeń.



Pojemność wnętrza jest nieco większa niż w przypadku Golfa i nieco mniejsza niż w Octavii. Cztery osoby podróżuje Leonem w komforcie. Pięć…, no cóż da radę, ale nie polecam. Tunel środkowy ma wymiary wprost monstrualne. I nawet kilkadziesiąt kilometrów przysłowiowym okrakiem nie jest przyjemne. Także… tak!



Bagażnik standardowy w tej klasie. Mniejszy niż w Octavii i podobny do „Golfowego”. 470 litrów do linii okiem, około 600 do dachu i 1450 po położeniu kanapy. Warto dodać, że nieco przestrzeni na bagaże zabrał akumulator trakcyjny. Ale cudów nie ma. Płyta MQB na której auto osadzono nie jest platformą do elektryków czy aut zelektryfikowanych.



Pod maską Leona może pracować kilka rożnych jednostek napędowych. Testowego napędzał 150 konny motor benzynowy 1,4 TSI wsparty 116 konnym silnikiem elektrycznym. Moc systemowa to 204 KM i 350 Nm. przenoszonych przez skrzynie DSG na koła przednie. Co warto wiedzieć: motor elektryczny nie przenosi mocy i momentu bezpośrednio na koła, oddając je jeszcze przed skrzynią. Być może dlatego, praca przekładni DSG jest omalże jedwabista. Mowy nie ma o nieprzyjemnych odgłosach czy szarpaniu. Poza tym umiejscowienie akumulatora trakcyjnego nad tylną osią bardzo poprawiło trakcję, gdy jedziemy tylko na benzynie. Dzięki dociążeniu tyłu i innemu niż w pozostałych peonach rozkładowi masy ostre łuki i zakręty Leonowi nie straszne. Chętnie się w nie wpisuje. Łatwo, wręcz bezstresowo opuszcza.



Spalanie bez zaskoczenia. Średnia z testu wyniosła około 5,8 litra. (bez wsparcia EV). Na drodze ekspresowej było 7,3 a na autostradzie 8,2. Czyli, standard. Nieco ponad 10 kWh (netto) akumulator wystarcza na około 45 kilometrów jazdy EV. Według mnie trochę mało, ale większa bateria byłaby problemem. Nawet ta zabrała sporo miejsca bagażnikowi i zbiornikowi paliwa.



Co na nie? Pewnie tylko nadmiar momentu w trybie EV. Dopóki się nie nauczymy ruszać delikatnie dopóty auto będzie zrywać przyczepność. Nadmiar momentu dostępnego w każdej chwili i od zaraz jest ogromny a to oznacza ślizganie przednich kół nawet na suchym.



W Leonie Cupra nieco uwierało nas średnio komfortowe zawieszanie. Pomimo tego, że było adaptacyjne, kiepsko adaptowało się do gorszych warunków drogowych i w zestawieniu z 18 calowymi kołami za miękko nie było. Seta Leon ST FR nie wypada lepiej. Owszem, na autostradzie i ekspresówce jedzie jak po szynach. Na drodze lokalnej, gdzie sołtys zwinął asfalt albo drogowcy „posadzili” ograniczniki prędkości jest nieprzyjemnie!

Nie cały umrzesz, że tak sparafrazuje Horacego! Tak, to tytuł adekwatny do Seata Leona. Bo niby z Cuprą Leonem przegrywa w cuglach mimo to ciągle ma zagorzałych fanów. Bo czasem stateczny i zachowawczy wygląd jest zaletą. Paradoksalnie mniej może znaczyć więcej…


Zalety

– wysoka jakość montażu i materiałów wykończeniowych
– dobre wyciszenie wnętrza
– dobre prowadzenie
– umiarkowany apetyt na paliwo

Wady
– system rozpoznawania znaków drogowych

– mały zasięg EV

– potrafi zerwać przyczepność

Podstawowe dane techniczne:

Długość: 4642 mm

Szerokość: 1799 mm

Wysokość: 1475 mm

Rozstaw osi: 2682 mm

Bagażnik: 470/1450

Parametry silnika i układu przeniesienie napędu:

Prędkość maksymalna: 220 km/h

Przyspiesz nie 0-100 km/h: 7,7 s

Skrzynia biegów: A/T

Silnik: spalinowy 1498 cm3 wsparty jednostką elektryczną

Maksymalna moc systemowa: 204 KM

Maksymalny moment obrotowy: 350 Nm.

Średnie spalanie w teście: 5,5 litra

Akumulator trakcyjny: 12,8 kWh

Zasięg EV w teście: 48 km

Zbiornik paliwa: 40 l

 

Show CommentsClose Comments

Leave a comment