Skip to content Skip to footer

Seat Arona FR 1,5 TSI DSG: Hot…, crossover

Pytanie brzmi: czy 7 lat od debiutu a 3 od ostatniego liftingu samochód może być nadal atrakcyjny? Otóż…, może! I nie chodzi tu wcale o vintage czy modę retro. Po prostu są auta, które starzeją się wolniej. Ja znam przynajmniej dwa: Suzuki Vitarą i Seata Aronę. Dziś o crossoverze ze stajni VAG, czyli Seacie i to w ciekawej stylistycznie i silnikowo wersji FR.



W centrum stylistycznym w Martorell udało się stworzyć kilka naprawdę ciekawych aut. I to niekoniecznie za rządów Waltera da Silva. Przykładem jest Leon czy auta z logo Cupry. Do takich udanych konstrukcji należy niewątpliwie Arona. Po prostu niewydumanej stylistycznie konstrukcji lata się nie imają. Ot, dwie typowe bryły nadwozia i kilka designerskich smaczków przeznaczonych właśnie dla wersji FR. O wyglądzie rozpisywać się jednak nie będę. Robiłem to zaraz po liftingu samochodu. Tym razem więcej o walorach użytkowych. A na początek kokpit…



Ten jest typowy dla Seata. Minimalistyczny i poskładanych z co ciekawszych detali oferowanych przez koncern matkę. Na desce i panelu środkowym odnajdziemy elementy znane z Volkswagena/Skody, ale także Audi. Zresztą, przez całe lata obok logo Seata funkcjonował mało dyskretny napis Audi Brand Group.  Ba, jeden z modeli, czyli Exeo był tak naprawdę lekko przestylizowanym Audi A4. Powiem ta: coś z owej „brendowości” Audi Seatowi zostało i…, dobrze!



Zanim więcej o samym kokpicie, słów kilka o designie wnętrza. Arona FR jest zdecydowanie bardziej dopieszczona. Nie chodzi o to, że inne Arony są niedopracowane. Nic z tych rzeczy. Idzie mi o to, że wersja FR jest bardziej „na bajerze” ergo ma też ładniejszą tapicerkę zdecydowanie lepiej wyprofilowane fotele. Może nie zaraz kubełki, ale na tyle głębokie, że odwłok kierowcy nie wypada na boki w ostrzej zbieranych zakrętach.  Do tego siedziska tapicerowano Alcantarą i dobrze się prezentującą ekoskórą. Jeśli dodamy do tego kilka czerwonych wstawek i czerwone stebnowania podkreślające sportowe konotacje Arony FR, to ja nie mam zastrzeżeń….



Do kokpitu bez bólu zapakujemy 4 osoby. Przy piątce pasażerów komfortu raczej nie będzie. Ale da się i na niezbyt długich dystansach nikt narzekać nie powinien. Na tylnej kanapie nie zabraknie przestrzeni na nogi i głowę. Zdecydowanie na plus jest pojemny bagażnik. 400 litrów w tej klasie aut to dużo. A dzięki regulowanej półce możemy urządzić bagażnik według potrzeb.



Żeby nie było, że wszystko jest super. Ja znalazłem trzy „plusy ujemne”! Pierwszy, to bardzo często rwący połączenia bluetooth. Warto więc zawsze mieć ze sobą kabelek USB-C. Jest antidotum na „niewidzenie” naszego telefonu. Dodam, że system rwie połączenie solidarne: Androidowi i ACP. Drugi problem to nadpobudliwy asystent pasa ruchu. Działa ostro, by nie powiedzieć, zbyt ostro. I wreszcie mój faworyt: system odczytywania znaków drogowych. Choć nie wiem, czy on tak powinien się nazywać. Czasami nie bardzo wiedziałem o co chodzi, kiedy nagle na drodze ekspresowej „zauważył” 80 km/h. Albo widział znaki na odległej drodze serwisowej! Jasne, że nie musze jechać na tempomacie. Ale, jak chcę…



Najmocniejsza wersja Seata Arona FR (czyli Formula Racing) ma pod maską czterocylindrowy silnik 1.5 TSI. Jak na masę i gabaryty tego auta, to już całkiem poważna jednostka napędowa. I szczerze mówiąc, to najlepszy wybór do tego auta. 150 KM osiąganych przy 5000 obrotów i 250 Nm. dostępnych już od 1500 obrotów pozwala poczuć się prawie jak w hothatchu. Silnik naprawdę chętnie wkręca się w obroty. Nie jest przy tym głośny. Wiadomo, cztery cylindry pracują zdecydowanie kulturalniej niż trzy. Żadnych wibracji na kierownicy i sympatyczny odgłos pracy tak różny od „pralkowego” trzycylindrowca. Nie można mieć zastrzeżeń do temperamentu auta. Arona naprawdę pozwala poczuć się momentami jak w hothatchu. No, może prawie. A to prawie, to 214 km/h które udało się wycisnąć na prostej i poniżej 8 sekund do pierwszej „setki” (według producenta 8,2).



Temperament na szczęście nie odbija się jakoś negatywnie na apetycie hiszpańskiego samochodu. Według producenta średnie spalanie Ibizy FR to 6,2 litra na 100 km. Według nas, średnia to 6,7 litra. W cyklu miejskim średnie spalanie oscylowało w granicach 7 litrów a trasie, 6,0 – do 6,2. Naprawdę nieźle by nie powiedzieć, zaskakująco dobrze!



Zawieszenie zestrojono raczej pod kątem dobrego prowadzenia. A to oznacza, że jest bardzo sprężycie do granicy braku komfortu. Na dobrych nawierzchniach to nie przeszkadza, na gorszych auto potrafi być twarde choć na szczęście nie głośne. Może i chciałoby się nieco lepszej amortyzacji, ale mogłoby to odbić się na pewności prowadzenia. A tej Crossoverowi Seata zarzucić nie można. Powiem tak: może i trochę trzęście za to jak ładnie klei do nawierzchni!



Były czasy, że Seat wyindywidualizował się z „rozvolskwagenowego” tłumu. Był inny, bardziej sportowy. Dziś, sytuacja trochę się zmieniła. Volkswagen przestał być aż tak zachowawczo nudny, Skoda przestała być tania marka w marce Volkswagen i zaczęła robić ciekawe auta. A Seat? A Seat na Cuprę! I myślę, że kolejna Arona będzie Cuprą. Czego sobie i Wam życzę…

Wady:

irytujące, jak w każdym aucie VAG system inforozrywki

trochę twardo

cena wersji FR

Zalety:

cała reszta…

Podstawowe parametry techniczne:

Długość: 4157 mm

Szerokość: 1780 mm

Wysokość: 1537 mm

Rozstaw osi: 2566 mm

Pojemność bagażnika: 400/1280

Parametry silnika i przeniesienie napędu:

Silnik: benzynowy 1498 cm3

Skrzynia biegów: automatyczna

Maksymalna moc: 150 KM/5000 obr.

Maksymalny moment obrotowy: 250 Nm./1500 obr.

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 210 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 8,2 s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowane średnie spalanie: 6/4 litra /100 km

W teście: 6,6/7,0/6,2

Zbiornik paliwa: 40 l

Show CommentsClose Comments

Leave a comment