AutoMoto 25 sierpnia 2024
Ten test odleżał prawie 3 miesiące. Tyle bowiem trwało narzucone przez Renault embargo na większość informacji o modelu Symbioz. Dlaczego? Nie wiem, ale nie ma to znaczenia. Już można…
Tak, to kolejny crossover w gamie francuskiej marki. Nie ma tu jednak żadnego zaskoczenia! Klienci chcą jeździć crossoverami! A jak powszechnie wiadomo: nasz klient nasz pan. A jeśli crossover wygląda tak, jak Symbioz to klient na pewno będzie zadowolony. Auto jak na segment C jest spore. Ale nie sprawia wrażenia nadmuchanego. Zwarta sylwetka, sporo ostrych przetłoczeń. Jest nowocześnie, ale auto nie jest przestylizowane jak choćby Toyota C-HR. Styliści zazwyczaj dopieszczają przody aut. Francuzi zrobili nieco inaczej. Przód jest…, normalny. Upodabnia Symbioza do pozostałych pojazdów gamy. Za to z tyłu zaszaleli. Jest lotka w miejscu, gdzie dach schodzi się z klapą bagażnika. Są bardzo odważne przetłoczenia, lampy w kształcie klina a pod zderzakiem, w którym zaakcentowano miejsce na tablice rejestracyjną przypominający dyfuzor plastik chroniący zbiornik paliwa.
Jak wspomniałem, Symbioz to crossover segmentu kompaktowego. Ale rozmiarowo wpisuje się w jego górną strefę. A mówiąc na wprost: jest z tych największych. Wymiary aura to 4413 mm długości, 1797 szerokości, 1575 wysokości. Rozstaw osi 2638 mm a masa własna 1550 kg. Prawdziwy ewenement to bagażnik. Może bowiem pomieścić od około 500 do nawet 624 litrów! Bije tym na głowę zarówno swoich większych kuzynów: Captura i Australa, ale też całą konkurencję. I żeby nie było, że bije o włos a gdzieś około 150-200 litrów!
Wnętrze auta jest oczywiście typowe dla marki. Scenografia i topografia jak w innych pojazdach koncernu. Ergo deska i panel środkowy poskładano z tych samych elementów które odnajdujemy w innych autach Renault. Czyli…, jest ładnie, przytulnie i ergonomicznie. Infotainment działa bez zarzutu co jakby nie zaskakuje, gdyż z racji modelowej ofensywy, został gruntownie przeprojektowany. OpenR link jest z tych prostszych do ogarnięcia. A dzięki wbudowanym usługom Google pozwala na obsługę głosową infotainmentu. Dodatkowo auto zyskało dostęp do ponad 50 popularnych aplikacji. Mnie szczególnie cieszy zaimplementowanie Google Maps do roli fabrycznej nawigacji. Fizycznie, centrum sterowania to typowy dla nowej stylistyki Renault pionowy ekran. Działa lekko i nie brudzi się zbyt mocno. Interfejs ma przyjemnym dla oka wygląd. Duży plus to fizyczne przyciski i pokrętła.
Pod maskę, póki co trafi pełna hybryda, czyli e-Tech i motor elektryczny. Układ zastosowany w aucie testowym to jest typowy dla zelektryfikowanych samochodów ze stajni Renault. Opisywałem go szerzej z racji testów Australa także wracać do niego nie będę. W dużym skrócie to dwa motory elektryczne wspierające silnik spalinowy. W sumie układ generuje 145 KM. Zasilanie jednostkom elektrycznym zapewnia bateria trakcyjna o pojemności 1,2 kWh. Według WLTP auto tylko na prądzie pojedzie przez około 5 minut z prędkością nawet do 130 km/h. W trybie hybrydowym auto ma konsumować średni około 4,7 litra na 100 km. I… tak jest! Prawie 350 kilometrów po drogach w okolicach Walencji pozwoliło na zastawienie teorii (pomiaru WLTP) z praktyką. I tu musze przyznać, że WLTP się nie pomyliło. Średnia z testu wyniosła 5,0! Na pełnym baku auto zrobi więc ponad 950 kilometrów. I tu tylko VW Passat jest lepszy! I można? Można!
Auto, jak wspominałem generuje z motoru spalinowego 1,6 i dwóch elektrycznych 145 KM i 250 Nm. momentu obrotowego. Na papierze wygląda to nieźle. W praktyce jest różnie. W mieście wystarczająco dynamiczne i elastyczne. Niestety, na Hiszpańskiej autostradzie, gdzie obowiązuje limit do 120 km/h mocy kilkukrotnie brakowało. W Polsce mamy 140 km/h i może być gorzej. Ale, to na razie tylko teoria. Praktycznie sprawdzimy to w teście krajowym.
Auto ma bardzo rozbudowany układ ochrony czynnej kierowcy i pasażerów. W sumie, to coś około 30 różnych systemów. I jeden przycisk do dezaktywowania tych najbardziej irytujących. Tak, jednym kliknięciem wyłączmy choćby alarm o najechaniu na linię czy przekroczeniu prędkości. Cytując pewnego ex polityka: yes, yes, yes!
Mój faworyt to panoramiczny dach. Tylko, nie taki zwykły. Solarbay, bo tak się nazywa wpuści do wnętrza tyle promieni słonecznych, ile chcemy. I nie dlatego, że go zasłonimy. Nie ma tu mowy o żadnej tam rolecie. Technologii Solarbay jest oparta na ciekłych kryształach. W trakcie jazdy możemy jednym przyciskiem zmienić jego przepuszczalność. Ba, nie tylko przyciskiem. Solarbay obsługują też komendy głosowe! Dodam, że system działa. Wszak sprawdzaliśmy go w rozgrzanej niczym piec Hiszpanii.
Czym ma być/jest Symbioz? Kolejnym udanym crossoverem w gamie marki. Trend jest nie tylko pochodna gustów klientów, ale też kontynuacją tzw. Renaulution. Efektem będą SUV-y i crossovery Renault w każdym segmencie i każdym rodzajem napędu. Czyli, ciąg dalszy nastapi…