Rynek samochodów elektrycznych rozwija się w zawrotnym tempie – zarówno globalnie, jak i w Polsce. Na naszych drogach coraz częściej spotkać można ciche, bezemisyjne pojazdy, które bardziej przypominają komputery na kołach niż tradycyjne samochody. Łączą się z chmurą, aktualizują zdalnie oprogramowanie, są wyposażone w dziesiątki aplikacji oraz zaawansowane systemy infotainment. Te wszystkie innowacje, choć niezwykle wygodne i przyszłościowe, niosą za sobą jedno poważne wyzwanie: rosnące zagrożenie cyberatakami.
Autor: Leszek Cieloch
Jak zauważa Antoinette Hodes, ekspertka firmy Check Point, właściciele pojazdów elektrycznych powinni zachować czujność, ale nie popadać w panikę. – Samochody elektryczne są dziś znacznie bardziej połączone i zależne od oprogramowania niż tradycyjne pojazdy, co poszerza ich powierzchnię podatności na ataki – podkreśla.
Wrażliwa łączność i systemy infotainment
Samochody elektryczne są wyjątkowo narażone na cyberataki, przede wszystkim z powodu architektury opartej na oprogramowaniu oraz ciągłej łączności z siecią. Główne zagrożenie dotyczy systemów bezprzewodowych – Wi-Fi, Bluetooth czy GPS – a także komunikacji zdalnej i infrastruktury chmurowej. To właśnie przez nie hakerzy mogą potencjalnie uzyskać dostęp do wnętrza cyfrowego ekosystemu pojazdu. W grę wchodzą również systemy infotainment, które często działają na uproszczonych wersjach systemów operacyjnych, pozostawiając furtki dla cyberprzestępców.
Coraz częściej eksperci podkreślają też zagrożenie, jakie niesie ze sobą możliwość zdalnego przejęcia kontroli nad pojazdem. Choć na razie scenariusz ten pozostaje głównie teoretyczny, to przypadki z przeszłości, takie jak zhakowanie Tesli podczas konferencji Black Hat w 2016 roku czy zdalna kontrola klimatyzacji Nissana Leaf przez australijskiego specjalistę Troya Hunta, pokazują, że zagrożenie jest realne.
Domowa ładowarka – słaby punkt w systemie
Paradoksalnie to nie sam pojazd, lecz infrastruktura ładowania stanowi dziś jedno z największych zagrożeń. Daniel dos Santos, szef działu badań w firmie Forescout, zwraca uwagę, że właściciele samochodów elektrycznych coraz częściej instalują w domach nie tylko ładowarki, ale również panele słoneczne i magazyny energii. – Wszystkie te urządzenia są zdalnie zarządzane i połączone z internetem, co czyni je atrakcyjnym celem – ostrzega dos Santos.
W marcu 2025 roku Forescout opublikował wyniki badań, z których wynika, że hakerzy byli w stanie przejąć kontrolę nad falownikami słonecznymi oraz ładowarkami jednego z producentów. W praktyce oznaczało to możliwość kradzieży energii, wyłudzania opłat, a także przechwytywania danych osobowych. Jeszcze groźniejszy scenariusz – choć jak na razie teoretyczny – to tzw. cyber-robak, który mógłby rozprzestrzeniać się między pojazdami za pośrednictwem publicznych punktów ładowania. Zainfekowany samochód przenosiłby wirusa do ładowarki, ta do kolejnych aut i tak dalej, tworząc łańcuch ataku mogący ogarnąć całą infrastrukturę.
Chińskie samochody pod lupą służb wywiadowczych
Zagrożenie cyberatakami dotyczy nie tylko przestępców, ale również potencjalnych działań wywiadowczych. W ostatnich miesiącach pojawiły się poważne obawy związane z chińskimi producentami samochodów elektrycznych. Ich pojazdy, choć cenowo atrakcyjne i technologicznie zaawansowane, często nie spełniają najwyższych standardów zabezpieczeń oprogramowania. W Wielkiej Brytanii, na początku 2025 roku, branża obronna oficjalnie ostrzegła swoich pracowników przed łączeniem służbowych urządzeń z chińskimi EV, obawiając się potencjalnego wycieku danych. Również w USA i krajach Unii Europejskiej coraz częściej mówi się o ryzyku, jakie mogą stanowić pojazdy produkowane w Państwie Środka, które gromadzą i przetwarzają ogromne ilości danych telemetrycznych.
Dane te – od lokalizacji pojazdu, przez historię podróży, po aktywność kierowcy – mogą stanowić niezwykle cenne źródło informacji nie tylko dla firm ubezpieczeniowych czy reklamowych, ale również dla zagranicznych służb wywiadowczych. – Samochód elektryczny to rozbudowany ekosystem elektroniczny, wymagający takiej samej higieny cyfrowej jak każde inne urządzenie z dostępem do internetu – przestrzega James McQuiggan z firmy KnowBe4.
Ochrona przed cyfrowymi zagrożeniami – obowiązek użytkownika
W świecie, gdzie samochód coraz bardziej przypomina laptop na czterech kołach, ochrona przed cyberzagrożeniami staje się tak samo ważna, jak ochrona przed kradzieżą fizyczną. Eksperci są zgodni: podstawą bezpieczeństwa jest świadomość. Antoinette Hodes z Check Point zaznacza, że zasady ochrony samochodu elektrycznego nie różnią się znacząco od zabezpieczania komputera czy smartfona. – Najważniejsze to regularne aktualizowanie oprogramowania, ostrożność przy podłączaniu do nieznanych sieci i urządzeń oraz traktowanie pojazdu jak każdego innego podłączonego do internetu sprzętu – mówi Hodes.
W miarę jak rośnie liczba pojazdów elektrycznych, a ich systemy stają się coraz bardziej zautomatyzowane i autonomiczne, rośnie także ryzyko ataków zdalnych. To wyzwanie nie tylko dla użytkowników, ale przede wszystkim dla producentów i regulatorów rynku. Wdrażanie międzynarodowych standardów bezpieczeństwa, takich jak UNECE R155 czy ISO/SAE 21434, staje się koniecznością, a nie wyborem.
Przyszłość motoryzacji pod znakiem bezpieczeństwa cyfrowego
Samochody elektryczne to bez wątpienia przyszłość motoryzacji – ekologiczna, inteligentna i komfortowa. Jednak wraz z postępem technologicznym pojawiają się nowe, nieznane wcześniej zagrożenia. Cyberbezpieczeństwo staje się kluczowym elementem odpowiedzialnego użytkowania EV. To nie tylko kwestia ochrony danych, ale także realnego bezpieczeństwa kierowcy i pasażerów. W tym nowym świecie kierownica, pedały i hamulec przestają być jedynymi narzędziami kontroli – równie ważny staje się… firewall.
