AutoMoto 3 maja 2022
Mercedes Vito zastąpił w 1995 roku model MB100. I od razu szturmem zdobył rynek. Kilkanaście miesięcy po premierze w 1996 a potem jeszcze w 2004 roku pierwsza i druga generacja niemieckiego dostawczaka zdobywały tytuł Van Of the Year. W tak zwanym międzyczasie Vito dorobił się bardziej ekskluzywnego kuzyna. Po zakupie kilku designerskich dodatków stał się klasą V. Dziś jednak o „zwykłym” MB Vito. Zwykły w tym konkretnym przypadku wcale nie znaczy zwyczajny…,
O urodzie nie powinno się dyskutować. Prawda to oczywista. Ale, skonstatować, że coś się podoba można jak najbardziej. W mojej opinii Vito jest misterem wśród dostawczaków. Bez względu, czy mamy na myśli furgon czy minibusa. Można pokusić się o twierdze, że Vito to mniej więcej Klasa V. Mniej luksusu, więcej walorów użytkowych. Krótko, z zewnątrz różnic pomiędzy V-classe a Vito jest niewiele. Klasa V jako typowy shuttle ma więcej przeszkleń, lepszy lakier, ładniejsze felgi i… już. Innymi słowy jeżdżąc Vito, poniekąd jeździmy V-classe.
III generacja Vito to sporo stylistycznych odniesień do osobowych aut Mercedesa. Przód pojazdu przypomina poprzednią generację sedanów Mercedesa. Innymi słowy, choć Vito swoimi gabarytami bardziej przypomina stodołę na kołach, nie brakuje mu ani urody, ani gracji, ani lekkości. Pomimo tego, że od 5 metrowego, ważącego ponad 2 tony busa nikt tego nie wymaga. A że Mercedes to Mercedes, wnętrze poskładano z elementów znanych z każdego innego auta z gwiazdą na grillu. I z takim samym zaangażowaniem. Krótko mówiąc, jest nieźle. Fakt, plastiki może nie tak dobre jak w V-klasie, ale i tak lepsze niż u większości konkurencji.
System inforozrywki nieco trąci myszka, ale działa dobrze. Radio gra doskonale. Oczywiście, jest też możliwość podłączenia telefonu poprzez (kabel albo bluetooth) czyli możliwość integracji z autem naszego smartfonu. Poza niezłą rozrywką mamy kilka funkcji niezwykle ważnych z punktu widzenia bezpieczeństwa czynnego jak asystent bocznego wiatru czy wspomagania koncentracji, system ostrzegania przed kolizjami a także asystent utrzymania pasa ruchu i martwego punktu. O takich drobiazgach jak klimatyzacja, elektrycznie sterowanie lusterka, kamera cofania czy kierownica wielofunkcyjna nie wspomnę. Inna sprawa, że za wiele z tych udogodnień po prostu trzeba dopłacić. I to raczej niemało…,
Wnętrze Vito Tourera rozplanowano inaczej niż w Klasie V. Większy nacisk położono na praktyczność. Ergo, nieco mniejszy komfort za to większa uniwersalność, więcej sposobów aranżacji kokpitu. Zamiast skór, materiał; mniej ekskluzywna wykładzina na podłodze. Sam kokpit tworzą elementy z poprzednich generacji aut za Stuttgartu albo z innych dostawczaków. Gdy klasa V to kokpit przejęty w całości z osobówek. Ale, nie oszukujmy się. Za te kilka, może dla kogoś istotnych za nie wpływających nadmiernie na komfort podróżowania detali trzeba naprawdę sporo dopłacić. Czy warto? W mojej opinii niekoniecznie.
Mercedes proponuje do napędu swojego samochodu jedną z pięciu jednostek wysokoprężnych o mocach od 88 do 190 KM. My, do testu wylosowaliśmy diesla oznaczonego jako 116 CDI. Co to oznacza? 2,1 litrowy silnik diesla o mocy 163 KM (przy 3800 obrotach) i 380 Nm. w zakresie 1400 – 2400 obrotów. Spalanie wg WLTP wynosi 7,5 litra w mieście, 5,1 w trasie i 6,0 średnio. W „realu” było to kolejno: 85, 6,6 i 7,0. Bez dramatu, ale daleko do rekordu.
W czasie jazdy także poczujemy, że Vito a nie V-classe. Komfort podróżowania jest zauważalnie gorszy. Przede wszystkim, ten akustyczny. We wnętrzu Vito Tourera jest głośniej. Do uszu kierowcy i pasażerów odchodzą dogłosy wiatru rozbijającego się o wielkie lusterka. Oczywiście, poziom głośności jest jak najbardziej akceptowalny, ale cudów nie ma. Kupując Vito za 180 tysięcy nie osiągniemy poziomu komfortu auta za 350…
O ile niższego komfort w porównaniu z klasą V ukryć się nie da, o tyle samo prowadzenie samochodu jest jak najbardziej porównywalne. Żwawy motor zapewnia dobre przyspieszenie. Odgłosy jego pracy przedostają się do kokpitu tylko wtedy, gdy głębiej wciśniemy pedał gazu. Układ kierowniczy i hamulcowy bez uwag. Szczególnie zawieszenie warto dopieścić werbalnie. Mimo, że Vito to auto użytkowe, jego „homogeniczność” jest na tyle niezła, że jazda na dłuższym dystansie to czysta przyjemność. A właśnie do tego celu Vito Tourera stworzono. Tak, Mercedes genialnie zestroił układ jezdny i w każdych warunkach to duże auto zachowywało się pewnie, zapewniając jednocześnie spory komfort resorowania.
Słów kilka o cenie. A tu jest i trochę strasznie i trochę śmiesznie. Najtańszy, krótki Vito Tourer kosztuje coś około 160 tys. złotych. Cena wydaje się atrakcyjna. Ale takie auto to kompletny „golas”. Bez klimatyzacji, na stalowych felgach i z czarnymi zderzakami. Kilka podstawowych dodatków i cena nagle skacze do prawie 200 tys. Vito Tourer ze 160 konnym silnikiem, klimatyzacją, czyli czymś co konkurencja daje za free to już wydatek blisko 230 tysięczny. Tymczasem klasa V wprawdzie w podstawie, ale w zasadzie „wszystkomająca” kosztuje około 220 tys. złotych. Fakt, ma 6 miejsc plus kierowca, ale Vito Tourer, choć 8 osobowy ma też 7 miejsc. Oczywiście, nie licząc fotela kierowcy. Krótko mówiąc, nie bardzo ogarniam.
Czy Vito to taki tańszy zamiennik Klasy V? Otóż prawie. A prawie jak wiadomo robi różnicę. Vito Tourer to osobowa wersja dostawczaka. I, choć nie widać tego w cenniku, w czasie jazdy czasem czuć…
Wady:
nieco siermiężny infotainment
cena…
Zalety:
układ napędowy
praktyczne choć niezbyt nowoczesne wnętrze
duży bagażnik
Podstawowe dane techniczne:
Długość: 4895 mm
Szerokość: 1928 mm
Wysokość: 1890 mm
Rozstaw osi: 3200 mm
Parametry silników i układu przeniesienie napędu:
Napęd: RWD
Silnik: 2143 cm3
Skrzynia biegów: automatyczna
Maksymalna moc: 163 KM przy 3800 obrotach
Maksymalny moment obrotowy: 380 Nm. od 1400 do 2400 obrotów
Osiągi:
Deklarowane zużycie paliwa (m/tr/śr): 7,5/5,1/6,0 l
Zużycie paliwa teście (m/tr/śr): 8,5/ 6,6/7,0
Zbiornik paliwa: 57 l
Cena: od około 160 tys. złotych