AutoMoto 1 września 2024
SUV-y i crossovery powoli wypierają z gam modelowych kombi i hatchbacki. O sedanach nie mówiąc. Nie wszyscy chcą jednakowoż przesiadać się na udawane terenówki. Niestety, alternatywa jest niewielka. W segmencie premium pozostały już tylko Audi i Mercedes.
Volvo, które „w tym temacie” było swoistym trendsettrem, nie ma już takich aut w ofercie. BMW i Lexus nie miały nigdy. Wydaje się jednak, że Niemcy nie odpuszczą i nie uśmiercą „allroadowych” kombi. Ba, na początku 2024 roku do salonów trafiła II generacja Mercedesa klasy E All-Terrain. I nawet w wersji hybrydowej PHEV. I… bardzo nam się ta wersja spodobała. Nie dlatego, że z wtyczką. Głównie dlatego, że elektryka jest nie tylko dla tabelek Excela. Ona naprawdę wspiera napęd spalinowy. Ba, na samym prądzie auto potrafi zrobić przynajmniej 85 km…
Nowy model to co najmniej odświeżony wygląd. Klasa E upodobniła się en face do reszty rodziny. To była oczywista oczywistość i nie zamierzam się nad tym rozwodzić. Oczywiście, All-Terrain optycznie różni się do zwykłego kombi. Po pierwsze, to dodające terenowego sznytu nakładki na nadkola, przestylizowane zderzaki i dodatkowe zabezpieczenie podwozia auta z przodu i tyłu. Po wtóre znacznie wyższy prześwit. All-Terrain to prawie 170 mm i standardowo zawieszenie Airmatic, ale o nim nieco później.
Wnętrze auta także ewoluowało. Tylko, w mojej opinii niekoniecznie w dobra stronę. O ile w klasycznym kombi taka ekranoza nie razi o tyle w aucie z terenowymi konotacjami, nie do końca do mnie przemawia. Nie chodzi mi absolutnie o usiermiężnienie, ale w tym kontekście wolałbym umiar. Tymczasem deskę rozdzielczą tworzą dwa potężne ekrany a opcjonalnie można zamówić dodatkowo oddzielny wyświetlacz dla pasażera z przodu. Szklana powierzchnia tzw. MBUX Superscreen rozciąga się przez całą szerokość kokpitu. W trybie off-roadowym wyświetlacz kierowcy i ekran centralny przełączają się na specjalny widok z niezbędnymi danymi i ewentualnymi możliwościami ustawień. W połączeniu z kamerami 360 stopni układ tworzy coś, co Mercedes nazywa przezroczystą maską. Wtedy ekran prezentuje wirtualny widok spod przedniej części pojazdu. Dzięki temu można wcześniej dostrzec przeszkody.
Wygląd kabiny to oczywiście stylówka mercedesa: nie ma kompromisów – ma być jakby luksusowo. No i jest. Z tym, że jest to luksus a nie blichtr. Po otwarciu drzwi czujemy…, zapach Mercedesa. Jest niepodrabialny. Powiem tak: jedynką z wieloma zerami pachnie Mercedes, Porsche i oczywiście marki superpremium. Dla mnie ten zapach to dobra skóra, cygaro i single malt. Poza zapachem jest jeszcze wrażenie optyczne. A tu jest jeszcze lepiej: szlachetne drewno, polerowane aluminium i skóry. Mercedes (mam w każdym razie taka nadzieję) pozostanie wierny swojemu DNA i nie powkłada do kokpitów plastiku z odzysku. Tak, wiem to bardzo ekologiczne, ale takie auto z plastikami z odzysku wyglądałby raczej okropnie.
Przestrzeni w kabinie wystarczy dla 4 osób. W sumie, Mercedes w ramach oszczędności mógłby zamienić tylną, teoretycznie 3 osobową kanapę na dwa oddzielne fotele. Tak, kanapa jest teoretycznie 3 osobowa, ale monstrualny tunel środkowy (napęd 4X4) w zasadzie uniemożliwia podróż na środkowym miejscu.
Jeśli potrzebujecie dużo miejsca, to Mercedes All-Terrain jest dla was. Bagażnik pomieści bowiem od 615 do 1830 litrów. Z tym, że… nie w wersji PHEV. Dodatkowa bateria trakcyjna dodam zacnej pojemności ograniczyła go do 460 lub 1675 litrów. To aż 150 litrów różnicy, ale cudów nie ma…
Jak już wspominałem 300 de to taki semiwtyczkowóz. Silnik główny to dwulitrowy diesel, który wspomaga elektryka. W sumie, układ generuje 313 KM i 440 Nm. Wystarczy aż nadto. Napęd na obie osie przenosi 9 przełożeniowy automat. Elektrykę wspiera naprawdę zacnej pojemności bateria trakcyjna: 25 kWh. W sumie, na bateryjce udało mi się przejechać około 85 km. A pewnie dałoby się więcej, ale jakoś za bardzo się nie starałem. Dlaczego? O tym za chwilę. Aha jeszcze jedno: terenowość terenowością, ale… pierwsze sto MB 300 de All-Terrain robi w 6,9 sekundy a rozpędza się do około 210 km/h!
No to teraz wyjaśnię, dlaczego nie bardzo starałem się jeździć na elektryce. Otóż 50 litrowy zbiornik na olej napędowy wystarczył do przejechania… 1000 kilometrów. Średnie spalanie z całego testu wyniosło 4,9 litra. Oszczędnie. I to bardzo. Z tym, że żeby tak oszczędzać trzeba być bogatym. Cena wersji to ponad 370 tysięcy złotych. I to mi się bardzo nie podoba…
W standardowym wyposażeniu pojazdu znalazł się nie tylko napęd na wszystkie koła. Wisienka na torcie to pneumatyczne zawieszenie Airmatic. Dzięki układowi kontroli wysokości, Airmatic utrzymuje stały prześwit. I to niezależnie od obciążenia samochodu. Ba, aby zmniejszyć opór powietrza w trybie Comfort podczas jazdy autostradowej (ponad 120 km/h) prześwit jest mniejszy o dodatkowe 15 mm.
Klasa E All-Terrain to naprawdę dobra alternatywa dla tych, którzy nie chcą SUV-a i crossovera. Auto świetnie wpisuje się w modę na kombi o terenowym charakterze. Ma „kozacki” wygląd, bogate wyposażenie, luksusowe wykończenie i coś jeszcze: prestiż marki. A to byłaby recepta na sukces. Byłaby, gdyby nie ta cena…
Wady:
Cena
Jednak „ekranoza”
Mniejszy bagażnik w wersji PHEV
Zalety:
Wygląd
Ekonomia…
Luksusowe wnętrze
Da radę w terenie
Podstawowe parametry techniczne:
Długość: 4950 mm
Szerokość: 1889 mm
Wysokość: 1497 mm
Rozstaw osi: 2961 mm
Pojemność bagażnika: 460/1675
Parametry silnika i przeniesienie napędu:
Silnik: diesel wsparty układem hybrydowym PHEV
Skrzynia biegów: automatyczna
Maksymalna moc: 313 KM/6100 obr.
Maksymalny moment obrotowy: 440 Nm./1800-2800 obr.
Osiągi:
Prędkość maksymalna: 213 km/h
przyspieszanie 0-100 km/h: 6,9 s
Dwa łyki ekonomiki:
Średnie spalanie w teście: 4,9 l /100 km
Deklarowany pobór prądu: 25 kW/100 km
Pobór prądu w teście: 27 kW/100 km
Akumulator trakcyjny: 25 kWh
Zbiornik paliwa: 50 l