Skip to content Skip to footer

Land Rover Range Rover 4,4 P535 530 KM 4X4: Stylowy mastodont

W jednym z odcinków Wheelers Dealers Mike Brewer i Ed China żartowali, że Range Rovera wymyślono po to, żeby piłkarze Premiership mieli czym jeździć. I coś w tym jest. Potężne i majestatyczne niczym Anglia za królowej Wiktorii auto zdobyło ogromną popularność. Ale ten olbrzym wcale nie jest łagodny. I potrafi być kapryśny. Niczym royalsi.



Brytyjskiej konstrukcji mija w przyszłym roku 55 lat. I generacja zadebiutowała w 1970 roku. Za projekt odpowiadali: Charles Spencer King, Gordon Bashford i David Bache. Pierwotnie auto miało się nazywać Panther lub Leopard. Ale „nadworny” stylista firmy Tony Poole zadecydował, że choć auto wygląda niczym czołg nie musi się jak czołg nazywać. Zaproponował Range Rovera. I tak zostało. I generacja auta tak dobrze się zaimplementowała, że powstawała bez większych zmian aż 25 lat. W 2021 na rynku pojawił się Range Rover vol. V. Niedawno pojazd przeszedł bardzo delikatną aktualizację. Co się zmieniło? W sumie prawie nic. No, może poza systemem inforozrywki. Jest aktualniejszy, szybszy i lepszy. I w sumie to by było na tyle…



Bardzo duże SUV-y maja zazwyczaj wygląd stodoły na kołach. Range nie jest tu wyjątkiem. Ale tej stodole trudno odmówić stylu. Z jednej strony masywnością konstrukcji budzi zaufanie. Z drugiej nieco przytłacza skalą. Jeśli nie jest większy to zdecydowanie masywniejszy od całej konkurencji. Jednakowoż, dzięki kilku detalom prezentuje się bardziej finezyjnie niż konkurenci. No, może poza Mercedesem. Range Rover to elegancki i stylowy brytyjski gentleman.



I ten styl wyraźnie widać we wnętrzu. Wprawdzie niewiele pozostało z poprzednich generacji, ale Anglikom udała się transformacja w stronę nowoczesności bez utraty swoistego stylu. Kokpit wyposażono w 13,7-calowe cyfrowe zegary oraz 13,1-calowy dotykowy ekran systemu informacyjno-rozrywkowego. Przed liftingiem pod ekranem umieszczono pokrętła i przyciski do sterowania klimatyzacją.  Nieco żal, ale… już ich nie ma! Sterowanie w całości przeniesiono na poziom ekranu. Ciekawie prezentuje sią konsola środkowa. Pozostał bowiem na niej drążek automatycznej skrzyni biegów, przycisk start/stop i ukryty panel indukcyjny do ładowania telefonu. A zestaw fizycznych przycisków pozostał już tylko na kierownicy. Jakość wykończenia to ekstraklasa a nawet… Premiership. Jest skóra, wełna, drewno, aluminium i chrom. Nawet plastiki są jakby z innego plastiku. Każdy, najmniejszy nawet detal to finezyjna, zegarmistrzowska robota. Do montażu podeszli z dokładnością granicząca z pietyzmem.



Wnętrze, to jakby luksusowa kapsuła a jazda w niej daje bardzo przyjemne odczucia. Warto dodać, że wnętrze Range, nawet tego najkrótszego jest (w mojej opinii) najobszerniejsze w klasie. Każdy z pasażerów ma do dyspozycji mnóstwo miejsca. Wszystkie są regulowane, podgrzewane, wentylowane i wyposażone w funkcję masażu. Pasażerowie w kokpicie mają się doskonale. Ich bagaż też! Bagażnik w wersji krótszej (SWD a jest i dłuższa, czyli LWD) ma 725 litrów pojemności albo ponad 2800 po złożeniu oparć.



Pod maską testowego auta pracował godny majestatycznego auta równie majestatyczny motor V8 o pojemności 4,4 litra i mocy 530 KM. Moment obrotowy jaki generuje silnik to 750 Nm. w zakresie od 1800 do 4600 obrotów. Napęd na wszystkie koła przenosi skrzynia automatyczna o 8 przełożeniach. Efekt pracy jednostki jest imponujący. Pierwsza „setka” pojawia się na liczniku po 4,6 sekundy. Auto osiąga zaś około 250 km/h.



Spalanie adekwatne do mocy jednostki napędowej. Katalogowo to około 11,6 litra. W sumie, wynik osiągalny. Szczególnie na trasie. Tu Range Rover pochłaniał w zależności od prędkości od 12 do 17 litrów. W mieście, poniżej 18 to raczej cud. Ale, nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewa się chyba 9 litrów przy ośmiocylindrowym i ponad 500 konnym motorze.



Auto wyposażone w jeden z najlepszych inteligentnych napędów na cztery koła oraz w system Terrain Response z kilkoma trybami działania, pozwalającymi na regulację wysokości prześwitu od standardowych 20 cm do nawet 33 cm. To sprawia, że nawet największa maruda nie będzie miała powodu do narzekań. Powiem tak: po podróży Bentleyem Bentayga nie jestem pewny, czy komfort zawieszenia nie jest porównywalny!



By the way: chyba niewielu podejrzewa, że ten majestatyczny samochód ma naprawdę terenowe zacięcie? Tak, wiem autem za ponad 700 tyś. niewielu wjedzie w teren, ale jeśli zechcą to proszę bardzo. Głębokość brodzenia 900 mm, kąt natarcia 34,7, rampowy i zejścia 27,7. Nawet na szosowych oponach nie jest źle. Reasumując, parametry jak na luksusowe auto imponujące!



Najlepszą pointą tego testu niech będzie opinia mojego znajomego, który nabył drogą kupna trzeciego z kolei Range: wkurza mnie, bo jest bardziej kapryśny od mojej żony, ale i tak wolę go od „Niemca”!

Wady:

Cena

Potrafi być kapryśny

Zalety:

Wygląd

Pojemność kokpitu

Luksusowe wnętrze

Zawieszenie

Możliwości jednostki napędowej

Podstawowe parametry techniczne:

Długość: 5052 mm

Szerokość: 2045 mm

Wysokość: 1870 mm

Rozstaw osi: 2997 mm

Pojemność bagażnika: 725/2818

Parametry silnika i przeniesienie napędu:

Silnik: benzynowy

Skrzynia biegów: automatyczna

Maksymalna moc: 530 KM/5500 obr.

Maksymalny moment obrotowy: 750 Nm./1800-4600 obr.

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 250 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 4,6 s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowane średnie spalanie: 11,6 litra /100 km

W teście: 17,0

Zbiornik paliwa: 80 l

Show CommentsClose Comments

Leave a comment