Skip to content Skip to footer

Jeep Wrangler 80Th Anniversary 2,0 TB 270 KM ATX 4xe: Ekologia (zbyt) dużo kosztuje

Tym razem nie będę się rozwodził nad historią auta. Tylko, gwoli przypomnienia: Jeep narodził się w 1940 roku jako uniwersalny samochód dla US Army. Zaś Wrangler debiutował w 1986. Obecna, IV generacja wjechała na rynek w 2017 roku. W czerwcu 2021 samochód przeszedł lifting. Tym razem, był to bardziej lifting mechaniczny. Bo obok nowego kokpitu, za siedmioma szparami grilla pojawił się silnik elektryczny. Przepraszam, nie silnik. Silniki…,



Wiem, że to truizm, ale Jeep Wrangler to motoryzacyjna ikona. Zawdzięcza to nietuzinkowej stylistyce i genialnym własnościom terenowym. Dlatego ich liftingi czy projektowanie następców to wyjątkowo skomplikowany zabieg. Bo nowe, nie może być…, zbyt nowe. Dlatego bezpieczniejsza jest ewolucja i dostosowanie. I to właśnie zrobili amerykanie. Ikona off roadu zyskała lepsze wnętrze i napęd hybrydowy plug-in. Oczywiście, nie wszystkie Jeepy Wranglery się zelektryfikowały. Hybrydą jest tylko model 4Xe. Poza tym, pod charakterystyczną maską nadal może wesoło klekotać diesel. Ale o tym, innym razem.

Jak już wspomniałem, wszelkie ingerencje stylistyczne w pojazdach takich jak Wrangler to stąpanie po polu minowym. Jak unowocześnić cokolwiek, żeby nie zmienić osobowości, nie zabić ducha? Po raz kolejny amerykanom, których dzielnie wsparli włosi ta sztuka się udała. Na zewnątrz, zasadniczo nie zmieniło się nic. We wnętrzu, też niewiele. Za to owo niewiele to zmiany w jedynym słusznym kierunku. W kokpicie jest przyjemniej. Do niedawna cechą immanentną Jeepa była granicząca z siermiężnością prostota. Kokpit można było posprzątać za pomocą szlaucha ogrodowego. Niestety lub na szczęście, już się nie da. I to jest swoisty znak czasów. Powód jest jeden: ikona off roadu najczęściej terenu nie zobaczy. Dlatego twarde panele i kiepskie, za to łatwe do mycia plastiki odeszły w zapomnienie. Teraz, jest miękko, gustownie, bardziej ergonomicznie i…, mnie się podoba.



Także w sferze inforozrywki przyszło nowe. Interfejs systemu jest zdecydowanie ładniejszy. I bardziej zrozumiały. Ba, nawet działa! To co nie poddało się zmianom to sterowanie wspomnianym systemem. Owszem, można z poziomu ponad 10 calowego ekranu. Ale na szczęście wieloma funkcjami zarządzamy poprzez tradycyjne klawisze i pokrętła. A te znajdujemy na panelu środkowym i kierownicy.



Ocenę komfortu podróży pomijamy. Krótko mówiąc, to nie jest samochód na długie rodzinne podróże. To znaczy oczywiście można tylko…, to nie ma sensu. Poprzez konstrukcję i materiały samochód jest cichy tylko na elektryce. A ponieważ wystarcza jej zazwyczaj na 40-45 kilometrów, możemy w ciszy (!) dzieci podwieźć do szkoły a samemu dojechać do niezbyt odległego miejsca pracy. I wpiąć go do sieci (około 9 godzina ładowania do pełna) lub Wallboxa (około 6 godzin ładowania). I powrót znowu będzie komfortowo cichy. W innym wypadku odgłos pracy silnika i kół dotrze do kokpitu choćby przez cienkie, słabo wygłuszone, demontowalne panele dachowe i niezbyt dobrze izolowane akustycznie, oczywiście także demontowalne drzwi.



Możliwości transportowe 2,5 tonowego mastodonta to 4 osoby (5 tylko w razie czego) i 540 litrów bagażu. Kiedy pojedziemy w dwójkę i ze złożonym oparciem kanapy, możemy zabrać około 1900 litrów bagażu. Nie są to wartości rekordowe, ale jeszcze raz podkreślam, nie jest to auto predystynowane do dłuższych rodzinnych wycieczek.

Układ napędowy Wranglera 4xe jest dość skomplikowany. Tworzą go, jak wspominałem 3 silniki. spalinowy motor 2.0 turbo o mocy 272 KM, osiągający 400 Nm. Ten główny, to benzynowy motor o pojemności 2 litrów wsparty turbosprężarką. Osiąga 272 KM i 400 Nm. Wspierają go dwa motory elektryczne. Ten pierwszy, oznaczony jako P1 rozwija 61 KM i 53 Nm. Drugi, oznaczony jako P2 jest zintegrowany ze skrzynią biegów. Jego moc to 145 KM i 245 Nm. W sumie, i w razie potrzeby daje to 380 KM i 637 Nm. Tak, 4xe jest najmocniejszym Wranglerem wytwarzanym seryjnie. Bo dzięki wspomnianym parametrom pierwszą „setkę” osiąga po około 6,4 sekundach. A mówimy tu o ważącym 2,5 tony samochodzie, którego aerodynamika przypomina kiosk z gazetami!



Jak jeździ i zatrzymuje się ikona off roadu? No cóż, mistrzem precyzji Wrangler na pewno nie jest. Na zakrętach, wysokie i ciężkie auto majestatycznie pochyla się na boki. Im łuk ostrzejszy, tym przechył głębszy. Przypominam, że mówimy tu o aucie rozpędzającym się do 100 km/h w niewiele ponad 6 sekund! Jazda na prostej wymaga korekt kierownicą. Wysoki samochód o dużym prześwicie nie trzyma zbyt kurczowo swojego pasa ruchu. Trzeba uważać szczególnie, gdy droga jest wąska. Nie będzie też peanów o skuteczności hamulców. Pewne jest to, że są. I Wrangler kiedyś stanie. Oczywiście mocno nurkując przy tym maską. I tu rodzi się moje pytanie: po co takie przyspieszanie w samochodzie, który nie służy do szybkiej i dynamicznej jazdy? Żeby nie było, że się czepiam, układ hybrydowy działa zaskakująco płynnie. Złego słowa nie powiem o skrzyni biegów. Ta, szybko i bez pomyłek żongluje pomiędzy ośmioma przełożeniami,



Słów kilka o ekonomii. I na początek słowa pochwały za zbiornik paliwa. Ma 65 litrów i to jest tyle, ile mieć powinien. Dlaczego o tym piszę? Bo zasadniczo w hybrydach plug in producenci, którym Excelu wyszło, że ich samochód będzie palił połowę albo i mniej zmniejszają zbiorniki do wielkości kanistra. Efekt jest taki, że miejscem, gdzie spędzamy najwięcej czasu są stacje paliw. Wracając do meritum, producent podaje, że wsparte hybrydą auto konsumuje średnio 3,5 litra na 100 km. I w istocie tak jest. Jazda w trybie hybrydowym czy to w mieście czy w terenie to od 3,5 do 4,2 litra. Kiedy jednak akumulator trakcyjny o pojemności 17 kWh jest pusty, Wrangler 4xe potrafi zaciągnąć w mieście ponad 9 litrów. W trasie, od 8 do 8,5 litra.



Jaki jest Wrangler 4xe? Taki, jak każdy inny Wrangler. Tylko… nieco inny! Jest szybszy w trasie, za to nie popływa tak głęboko jak jego niezelektryfikowani bracia. Potrafi dać sporo frajdy z jazdy, ale potrafi też napędzić strachu. I jeszcze jedno! Jest drogi. Może nawet zbyt drogi. Przy cenie ponad 303 tys., aż o 40 tys. droższy od Wranglera z dieslem pod maską. Czy jest tego warty? Na to pytanie nawet nie będę starał się odpowiedzieć. Bo to deliberowanie na poziomie rozważań o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia. Jeśli jesteście ekofanami podpowiem, że emisja CO2 Wranglera 4xe to tylko 79 gramów. A reszta jest kwestią wyboru…

Wady:

cena

hamulce

Zalety:

infotainment

właściwości terenowe

jest… Jeepem

Podstawowe dane techniczne:

Długość: 4882 mm

Szerokość: 1894 mm

Wysokość: 1838 mm

Rozstaw osi: 3008 mm

Pojemność bagażnika: 560/1898

Dane terenowe:

Kąt natarcia: 35,4

Kąt zejścia: 30,8

Kąt rampowy: 20,2

Głębokość brodzenia: 760 mm

Parametry silników i układu przeniesienie napędu:

Silnik benzynowy wsparty hybryda plug in: 1995 cm3

Skrzynia biegów: automatyczna

Maksymalna moc: 381 KM obr.

Maksymalny moment obrotowy: 637 Nm./3000 obr.

Osiągi:

Prędkość maksymalna: 177 km/h

przyspieszanie 0-100 km/h: 6,4 s

Dwa łyki ekonomiki:

Deklarowane średnie spalanie: 3,5 l/100 km

W teście: 4,2/8,0

Cena: około 303 tys. zł

Show CommentsClose Comments

Leave a comment

0.0/5