Skip to content Skip to footer

Hyundai I10 Premium 1,2 MPI 84 KM 5 MT: Małe co nieco

Na rynku pojawił się w 2007 roku. Jako następca Atosa Prime. Zgrabne autko zbudowano na płycie podłogowej KIA Picanto. Od początku sprzedawał się lepiej, niż poprzednik. Ba, lepiej niż dawca podwozia. W związku z tym, na stałe zagościł w ofercie koreańskiego czebola. Pod koniec 2019 roku debiutował Hyundai i10 vol III.



W zasadzie, o urodzie się nie dyskutuje. Ale, pochwalić warto. Szczególnie, jeśli warto. A tym razem… warto! I10 jest po prostu ładny. Zawarty, zgrabny, z seksownymi krągłościami i kilku stylistycznymi smaczkami, jak przypominające oczy owada LED-owe lampy do jazdy dziennej. Zaprojektowany w Europie, ale powstaje w Azji. Konkretnie, w Azji Mniejszej. Jego produkcję umiejscowiono w tureckich zakładach koreńskiego koncernu. Turcy, z powierzono im zadania wywiązują się co najmniej dobrze. Niezłe materiały, dobra jakośc montażu. A że wcześniej styliści zadbali o ciekawy wygląd a inżynierowie o ergonomię – całokształt wyszedł lepiej niż nieźle.



Wchodząc bardziej w szczegóły: mordka i10 jest urocza. Nowy kształt grilla nadał autu ostrzejszego wyglądu. Wyglądające jak doklejone LED-y do jazdy dziennej wbrew pozorom – nie rażą. Dodaja i10 zabawnego, szelmowskiego wyglądu. Także linia boczna, pomimo tego, że jakoś specjalnie się nie zmieniła nie jest stromodna. I jeśli coś w aucie jest nienadzwyczajne, to tył. Tu, styliści poszli na skróty, by nie powiedzieć – na wagary…



Wbrew powszechnym modom, kolejna generacja i10 nie urosła. Wprawdzie, nadwozie jest dłuższe o 5 milimetrów; za to rozstaw osi pozostał bez zmian. Mimo to, pojemność kokpitu nie budzi zastrzeżeń. I10 to nadal małe auto miejskie. Ale, choć małe – gwarantuje przestrzeń dostateczną dla podróżowania we czwórkę. Oczywiście, mowa tu głównie o podróżach miejskich. Mimo wszystko mikro Hyundai nienajgorzej radzi sobie w trasie. Wygodne fotele, nieźle wyprofilowana kanapa. Ba, pasażerowie którzy na niej podróżują mają całkiem sporo miejsca na kolana i stopy. A to, w przypadku aut segmentu A, oczywiste nie jest.



W małym aucie trudno spodziewać się przepastnego bagażnika. Może być tylko mały lub bardzo mały. Ten który jest, to 250 litrów w konfiguracji 4 osobowej lub 1050, kiedy położymy oparcie. Na przedweekendowe zakupy – przestrzeni wystarczy. A jeśli mamy się do czegoś przyczepić, to do wąskiego otworu i wysokiego progu załadowczego.



W dziedzinie bezpieczeństwa czynnego jest na bogato! Wybredny europejski klient lubi eletroniczne cudeńka. I w tym przypadku je dostanie! Już od najtańszej wersji na pokładzie mamy układ zapobiegania kolizjom, wykrywania aut i pieszych, monitorowania zmęczenia kierowcy, asystenta świateł drogowych, utrzymania pasa ruchu oraz ostrzegania o zbytnim dojechaniu do poprzedzającego auta. W standardzie, również automatyczne wzywanie pomocy e-Call i 6 poduszek. Europejska konkurencja tyle nie daje. Zresztą, dalekowschodnia, też nie. Tu, Hyundai wygrywa w cuglach!



Pod maską, tylko motory benzynowe. Pojemność 1,0 (i trzy cylindry) w tym jednostka z fabryczną inatlacją LPG lub 1,2 litrowy (4-cylindrowy) motor z multiwtryskiem. I właśnie ten, wolnossący silnik o mocy 84 KM (rozwijanej przy 6000 obrotach) i 118 Nm. dostępnych przy 4200 obrotach pracował pod maską testowego Hyundaia i10. Niewielka jednostka pasuje do auta idelanie. Bardzo płynnie rozwija moc. Kultura pracy, robi wrażenie. To nie telepiący się, rachityczny 3-cylindrowiec. W kokpicie nie wyczujemy żadnych drgań. Ani na fotelach ani tych, przenoszonych przez układ kierowniczy. I to jest dobra wiadomość.



Wprawdzie przyspieszenie na kolana nie rzuca, jednostka sprawnie radzi sobie z rozpędzeniem samochodu. Manualna skrzynia dział bardzo precyzyjnie. Krótki skok daje przyjemne, nieco sportowe odczucia. Potęguje je bezpośredni układ kierowniczy. Reasumując, połączenie skrzyni, silnika i układu kierowniczego, sprawdza się perfekcyjnie. Ośmielę się zaryzykować twierdzenie, że podróżowanie koreańskim maluchem daje wrażenie jazdy gokartem po torze.



Także do zawieszenia trudno się przyczepić. Z przodu, to oczywiście kolumny macphersona. Z tyłu, belka skrętna i amortyzatory gazowe. Całość działa dobrze. Tłumienie nierówności nawierzchni – bez zastrzeżeń. Oczywiście, cały czas trzeba pamiętać że to małe, miejskie auto a nie kanapa na kołach. Mimo to, tory tramwajowe i wysokie, miejskie krawężniki nie są ani wyzwaniem ani problemem. Mały i10 na pewno nie jest rakietą na drodze. Asfaltu też nie zwija. Jednak 12,6 do pierwszej (i ostatniej „setki”) to wynik omalże standardowy w tej klasie aut. Tak, jak i prędkość masymalna. Ta, w przypadku i10 to około 170 km/h. Mało? Zaprawdę powiadam wam, wystarczy.



Wbrew pozorom, małe, miejskie auta nie są jakoś specjalnie oszczędne. Wiąże się to z charakterem wykonywanej na co dzień pracy. Krótkie dystanse, korki i takie tam miejskie co nieco nie sprzyja oszczędności. W tej kategorii i10 jest taki, jak większość konkurecji. Producnet deklaruje 6,2 w cyklu miejskim, 4,8 średnio i 4,5 poza miastem. W naszym teście było odpowiednio: 6,6 w mieście, 5,0 w trasie a średnia – to 5,2 litra.

Wsród całego tabunu małych, miejskich aut i10 naprawdę się wyróżnia. To, co zrobili styliści Hyundaia, to majstersztyk. Ekstrawagancko zaprojektowany przód jest wizytówką. Do tego, niezłe wnętrze i na bogato w elektronice. I jeszcze coś, Hyundai często przeceniał swoje wyroby. Tym razem jest inaczej. Dziękitemu i10 jest wart swojej, niewygórowanej ceny.

Wady

– średnio ładny tył

– malutki, nie do końca ustawny bagażnik

Zalety

– wygląd

– prowadzenie

– silnik

Podstawowe parametry techniczne:

Wymiary zewnętrzne (d/s/w/ro): 3670/1680/1480/2385

Silnik: benzynowy, 1197 cm3

Moc maksymalna: 84 KM/6000 obrotów

Maksymalny moment obrotowy: 118Nm./4200 obrotów

Napęd: FWD

Skrzynia: manualna, 5 przełożeń

Prędkość maksymalna: 171 km/h

Przyspieszenie: 12.6 s

Deklarowane średnie zużycie paliwa: 6,2/4,5/4,8

Zużycie paliwa w teście (m/tr/śr): 6,6/5,0/5,2

Bagażnik: 250/1050 litrów

Cena: od 40,9 tys. złotych


Show CommentsClose Comments

Leave a comment

0.0/5