Skip to content Skip to footer

Ford Tourneo Connected III 2,0 Eco Blue 122 KM A/T: Spokojnie, to tylko rebadging

Kombivan, tak popularny kilkanaście lat temu powoli przechodzi na motoryzacyjną emeryturę. Tak, jak sedany czy hatchbacki przegrał wojnę o gusta klientów SUV-em/crossoverem. Z tym, że owo przejście na emeryturę chyba jeszcze trochę potrwa. Skąd ten wniosek? No cóż, każdy szanujący się producent ma w swojej ofercie takie auto. Zarówno w wersji towarowej jak i osobowej. Ba, dziś słowo rebadging czy badge engineering kojarzą się właśnie z kombivanem. Bo każdy chce go mieć, ale nie każdemu opłaca się go projektować od podstaw…



Efekt jest taki, że Renault Kangoo, Mercedes Citan/Klasa T i Nissan Townstar to ten sam samochód. Identycznie zagrały Ford z Volkswagenem. Z taśm produkcyjnych zakładów na poznańskim Antoniku zjeżdża Volkswagen Caddy który jest także Fordem Tourneo Connected. Tak, Tourneo to w 70 a może nawet w 80 procentach zmodyfikowany Caddy. Przy czym modyfikacje nie są jakoś specjalnie głębokie. dotyczą głownie…, tożsamości. Innymi słowy przodu auta. Duża atrapa wygląda zdecydowanie lepiej niż ta w Caddy – przypominająca „zaciśnięte usta”. Linia przednich lamp z kolei przywodzi na myśl nową linię modelową koncernu z Detroit. Profil i tył, także jest kopią tego VW Caddy. Wymieniono jedynie wkłady tylnych lamp.



Wnętrze, to także Caddy. W tym przypadku – na szczęście. Bo homogenizowany dostawczak prezentuje się bardzo…, osobowo. Plastiki i elementy tapicerowane są bardzo dobrej jakości. Także do montażu nie można mieć zastrzeżeń. Pod tym względem, czysta perfekcja. Ale, są i ciemne strony współpracy. Volkswagen pochwalił się, że auto zinformatyzował. I… to niestety prawda. Z tym, że infotainment wymyślony w Wolfsburgu jest równie prosty i czytelny jak pismo Kipu. A niezawodny niczym słynny rumuński Oltcit. Pomimo, Ford nie zdecydował się nawet na zaimplementowanie swojego, naprawdę dużo lepszego systemu inforozrywki SYNC. Ten, który obsługuje auto to system Volkswagena z nakładką SYNC-a przypominająca.



Na szczęście, w odróżnieniu od Volkswagena w Fordzie postanowili pozostawić cześć sterowania w postaci fizycznej, czyli przycisków i potencjometrów. I to jest olbrzymi atut Tourneo Connected. Tak jak w Caddy, wszystkie wersje Tourneo wyposażono w duży ekran dotykowy o przekątnej 8,25 cala. Za dopłatą dostępny jest też wyświetlacz 10-calowy. Można również dopłacić do wyświetlacza cyfrowych zegarów o przekątnej 10,25 cala.



Jak wspominałem na wstępie, że w kokpicie jest elegancko. No to teraz o tym, że jest też bardzo przestrzennie. Tourneo Connect zapewnia miejsce dla siedmiu osób. I to bez względu, na rozstaw osi.  A dodam, że jest ich dwa. Gdy drugi i trzeci rząd siedzeń nie są używane, można je złożyć, pochylić lub wymontować. W ten sposób uzyskujemy dodatkową przestrzeń bagażową. Poza tym przednie siedzenie pasażera składa się na płasko. Co umożliwiając przewóz w pojeździe przedmiotów o długości bez mała 3 metrów.



Dostęp do przestrzeni bagażowej ułatwiają duże przesuwne drzwi boczne po obu stronach auta. Po wyjęciu drugiego i trzeciego rzędu siedzeń Tourneo Connect oferuje przestrzeń ładunkową o objętości 3100 litrów w modelach z większym rozstawem lub 2600 w modelach z krótszym rozstawem. W dłuższym Tourneo Grand nawet w konfiguracji 7 osobowej na bagaże pozostaje jeszcze 650 litrów…



Gama silników też identyczna jak w Caddy. Motor benzynowy to 1,5 TSI w dwóch wariantach mocy a diesel – to dwulitrowy TDI i także w kilku wariantach mocy w zależności od rozstawu osi. W Fordzie volkswagenowski TDI nazywa się EcoBlue. Do testu otrzymaliśmy auto z dwulitrowym, 122 konnym dieslem i skrzynia automatyczną. Pełną moc auto osiąga przy 2750 obrotach a maksymalny moment obrotowy – 320 Nm. Napęd, oczywiście na oś przednią przenosi skrzynia automatyczna. Efekt współpracy skrzynia – silnik to 185 km/h i 11 sekund do 100 km/h. Nie mamy zastrzeżeń do pracy jednostki. Motor zresztą to sprawdzona jednostka, która przeszła lekką modyfikację. Działa wręcz modelowo nadając autu niezłą dynamikę przy bardziej niż umiarkowanym apetycie na olej napędowy. Średnia z testu wyniosła około 5,2 litra na 100 km. W trasie auto zasysało około 4,9 litra a z mieście 5,9.



Prowadzenie Tourneo bardzo przypomina jazdę autem osobowym. A to dzięki nisko posadowionym fotelom, desce i panelu środkowym. Bardzo „osobowo” działa układ kierowniczy. Krótko mówiąc osobówka, tylko nieco większy. Konstatując, tu nie mamy się do czego przyczepić. Samochód idealnie utrzymuje kierunek jazdy. Wysokie nadwozie nie przechyla się nawet w ciaśniej branych łukach. Jest też dość odporne na boczny wiatr. Tourneo nieźle wpisuje się w zakręty i bezproblemowo je opuszcza.



Pointa niestety nie jest wesoła. Tourneo to bardzo dobre auto tylko że, tak, jak w przypadku niemieckiego kuzyna może okazać się (zbyt) drogi. Szczególnie, lepiej wyposażone egzemplarze. Kiedy zdecydujemy się dokupić w salonie kilka przydatnych gadżetów auto nagle ma wartość ponad 160 tysięcy. Pod tym względem absolutnie cała konkurencja okazuje się wprost wstrzemięźliwa. I to nawet o kilkanaście tysięcy złotych. Czy zatem warto płacić za kombivana takie pieniądze? No cóż, to kwestia gustu i… potrzeb.

Zalety

– przestrzeń

– wygląd

– niskie zużycie paliwa

– prowadzenie

Wady

– tanio nie jest

– trochę mało przydatnych schowków w kabinie

Podstawowe wymiary zewnętrzne:

Długość 3700 mm

Szerokość 1660 mm

Wysokość 1605 mm

Rozstaw osi 2445 mm

Parametry silnika i przeniesienie napędu:

Pojemność silnika: 1968 cm3

Maksymalna moc: 122 KM/2750 obrotów

Maksymalny moment obrotowy: 320 Nm./1600 obrotów

Prędkość maksymalna: 185 km/h

Przyspieszenie 0-100: 11,0 s

Spalanie:

Deklarowane spalanie (m/tr/śr): 6,5/4,8/5.5

Średnie spalanie w redakcyjnym teście: 5,9/4,9/5,2

Pojemność zbiornika paliwa: 50 l

Show CommentsClose Comments

Leave a comment