AutoMoto 19 stycznia 2025
Ford wziął na tapetę koleją ikonę motoryzacji z dawnych czasów. Po Mustangu Mach E przyszedł czas na elektryfikację Forda Capri. Czy taka eworewolucja ma sens? I ile pozostało z Capri w Capri?
Garść historii: Capri powstawało równolegle w dwóch europejskich centrach Forda w Wielkiej Brytanii i Niemczech. To wyjątkowo urodziwe coupe z tylnym napędem rodziło się jako swoisty substytut dla Forda Mustanga. Miało trafiać na rynki Europy, Azji i Australii. Ale, Ford się „złamał” i zaczął też sprzedawać samochód na rodzimym rynku. Ostatecznie, po III generacji w 1986 roku pojazd zjechał z taśm produkcyjnych.
Na początek, skąd owa eworewolucja? Otóż, według Forda rewolucja, bo auto nie jest już sportowym coupe tylko crossoverem o wyglądzie zbliżonym do liftbacka a spod maski zniknął motor termiczny. A ewolucja, bo nowe Capri jakoś nawiązuje do wyjątkowego poprzednika. Szczególnym elementem jest boczne okienko za słupkiem C i schodzący ostro ku dołowi dach. Oba elementy nadwozia bardzo przypominają tamten, charakterystyczny wygląd „prawdziwego” Capri. Do poprzednika prawdopodobnie nawiązują też tylne lampy. Ten element według mnie bardziej przypomina V generację Camaro. Innymi słowy, Capri EV przypomina stare capri jak Empire State Building nasz Pałac Kultury i Nauki. Czy to źle? Ci, którzy poprzednika za bardzo nie kojarzą przyznali, że auto jest spoko. Ci, którzy oryginalne Capri znali, zawyli ze zgrozy. Ja pewnie fanem pojazdu nie zostanę, ale doceniam upór Forda w próbach reaktywacji historycznych nazw.
Teraz trochę nagiej prawdy: otóż, Ford Capri BEV to tak naprawdę Volkswagen ID.5. Powstał bowiem na tej samej płycie, czyli MEB, ma podobne wymiary i w kilku elementach nieco go przypomina. Kluczem jest słowo nieco. Otóż Capri ma bardzo indywidualny wygląd. I tu doceniamy nawiązania do poprzednika. Auto z błękitnym owalem na grillu jest od niemieckiego oryginały ładniejsze. Także wnętrze, pomimo sporej ilości detali znanych z kokpitu VW ID.5 jest ciekawsze. No i jeszcze jedno: Ford zaimplementował do Capri swój system inforozrywki SYNC 4; dodam zdecydowanie lepszy i bardziej intuicyjny od tego z aut VW. Na plus także nagłośnienie: Bang&Olufsen. Dźwięk zadowoli nawet melomana. A, i jeszcze jedno: w Capri pojawiła się pompa ciepła. To doskonała wiadomość, bo ogrzewanie tradycyjne zabiera mnóstwo energii niezbędnej do jazdy. Szkoda, że jest to opcja płatna. I to dość słono…
Sam kokpit jest zaskakująco obszerny. W mojej opinii Capri jest w tym elemencie większe od Explorera. Zarówno z przodu jak na tylnej kanapie przestrzeni jest więcej. Nie ogranicza jej nawet schodząca ku dołowi linia dachu. Ma także większy bagażnik. Explorer to tylko 440 litrów a tymczasem Capri pomieści ponad 570 litrów.
Nowe Capri to auto z napędem RWD lub AWD. W zależności od rodzaju napędu samochód otrzymał trzy różne akumulatory: 52, 77 i 79 kWh wszystkie w technologii NMC i trzy jednostki napędowe generujące kolejno 170, 286 lub 340 KM mocy.
Jako że Ford dał z racji prezentacji możliwość prawie 300 kilometrowej podróżny nowym Capri, słów kilka o prowadzeniu. Zawieszenie Capri jest zaskakujące. Sprawia wrażenie twardego no może bardzo sprężystego, ale już pierwsze kilometry sprawiły, że doceniłem komfort jaki zapewnia. Jeśli już coś na nie, to układ kierowniczy. W mojej opinii jest do bólu komfortowy by nie powiedzieć nazbyt miękki. Przez to niestety średnio precyzyjny. Wydaje mi się, że został bez ingerencji inżynierów Forda zaimplementowany z ID.5. I to nie jest dobra informacja. Z drugiej strony taki układ kierowniczy ma swoje zalety. Capri AWD to dynamiczny, bo nawet 340 konny samochód. A takie auto powinno natychmiast reagować na ruchy dłoni kierowcy. I w zasadzie tek jest. W aucie via selektor dostępne są też predefiniowane tryby jazdy. Próbowałem i przyznam, że różnice pomiędzy nimi nie są jakoś specjalnie zauważalne.
Jak wygląda pobór energii? Otóż, z opowieści kolegów, którzy autem jeździli na słonecznym południu Francji wiem, że było to od 10 do 14 kWh w mieście w trybie jazdy B. W trasie około 15-16. W Polsce, przy temperaturze bliskiej 0 konsumpcja ruszała od 16 kWh a średnia z jazdy wyniosła około 19-20 kWh.
Cieszy mnie come back Forda Capri. Tylko czy w takiej formie jedna z legend amerykańskiej marki zdobędzie rynek? Trudne pytanie. Ale powroty historycznych wręcz nazw są ostatnio bardzo modne. Mamy elektrycznego Forda Mustanga, elektryczne MINI, będą elektryczne Renault 4 i 5, Fiat 500 Abarth. Może więc nie warto deliberować czy to kontynuacja w nowym stylu czy wręcz profanacja. Bo nowe Capri to zaskakująco fajne auto. I pisze to ja, który stare capri znał doskonale. Wręcz organoleptycznie. Nie oburzajmy się zatem. Dajmy szansę…