Aktualności AutoMoto 30 kwietnia 2023
Dacia przestała być tanią marką. Tanią w rozumieniu: niedopieszczona stylistycznie i średnio wyposażona. Rumuński producent aut z francuskim genotypem stał się poważnym producentem porządnych samochodów. Produkty z Mioveni i Timisoary, niegdyś stanowiące cel niewybrednych żartów bez kompleksów konkurują na wymagających rynkach. Stosunkowo niedawno do gamy modelowej rumuńskiego producenta dołączył model Jogger. Absolutnie najtańszy 7-osobowy van na rynku. Po tygodniu za kierownicą mogę kategorycznie stwierdzić: wcale nie jest prawdą, że tani samochód jest dobry, bo tani…
Dacia przy mocnym, francuskim wsparciu pracuje wizerunkiem producenta budżetowych w miarę niezwodnych samochodów. I chyba się udało. Sandero, Duster, Lodgy, Dokker dobrze się sprzedają nie tylko ze względu na cenę. Francuska technologia nieźle sprawdza się w rumuńskich autach. Najnowsza konstrukcja – Jogger też trzyma fason. Jest duży, pojemny i całkiem ładny.
Stylistycznie, przód to wyraźne nawiązanie do Lodgy Stepway. Profil, to fuzja Lodgy Dokkera. Za to tył rumuńskiego Vana mnie kojarzy się z… Volvo. Wielkością Jogger zdaje się przypominać Lodgy. Ale tylko zdaje się. Tak naprawdę Jogger, jest większy. Różnicę wielkości najbardziej widać, kiedy porównamy rozstaw osi. W Lodgy, to 2810 mm. Tymczasem Jogger ma 2897 mm. Efekt jest aż nadto widoczny w kabinie. Ta, jest pojemna niczym gotycka katedra. Testowany przez nas Jogger był autem w konfiguracji 7 osobowej. Tu, przestrzeń nie robi takiego wrażenia jak w samochodzie 5 osobowym, ale pomimo trzeciego rzędu foteli bagażnik to nadal ponad 600 litrów (1800, kiedy poskładamy kanapę) i prawie 170, jeśli „uzbroimy” auto w trzeci rząd foteli. W kategorii pojemność kokpitu i bagażnika, Jogger idzie na rekord!
Podoba nam się eksterier Dacii. A i interiorowi niewiele da się zarzucić. Scenografia i aranżacja nadzwyczaj przyjemne a i topografia ergonomiczna. Przyjemna deska z materiałowymi wstawkami, oczywiście identyczna jak w innych modelach Dacii. Wygodne fotele z kontrastowymi stebnowaniami. Plastiki, choć twarde i niekoniecznie przyjemne w dotyku prezentują się nie najgorzej. Jakość montażu, przynajmniej na pierwszy rzut oka co najmniej zadowalająca. Jasne, jak dokładnie poszukamy to tu i ówdzie znajdziemy lekkie niedoróbki, ale nie oszukujmy się, przy cenie nieznacznie przekraczającej 80 tys. złotych, drobne uchybienia jakościowe są do zaakceptowania.
Zegary i wyświetlacz żywcem przeniesiono ze starszych modeli Renaulta. Także interfejs systemu inforozrywki. Ten, działa bez zastrzeżeń. Prosty i logiczny. Wprawdzie Apple Car Play i Android Auto są dostępne „z kabelka”, ale dzięki zamontowanemu tuż obok wyświetlacza wejściu USB, łączenie jest wygodne. Szkoda, że w testowym aucie zabrakło umieszczonego obok wyświetlacza uchwytu, do smartfonu który tak bardzo ułatwia życie kierowcom innych modeli Dacii.
Pod maską diesla nie znajdziemy. Joggera poruszają trzycylindrowe motory benzynowe Eco-G i TCe. Oba mogą współpracować z fabryczną instalacją LPG. I to w standardzie. Tym razem jednak auto testowe wyposażono w 110 konny motor (moc dostępna przy 5000 obrotów) bez instalacji. Silnik oczywiście konstrukcji Renault nieźle radzi sobie ze sporym pojazdem. 200 Nm. osiągane w zakresie 2900 – 3500 obrotów wystarcza do rozpędzenia Joggera do ponad 180 km/h i osiągniecie 100 km/h w 10,5 sekundy.
Z układem napędowym współpracuje skrzynia manualna o 6 przełożeniach. Działa, ale do jej precyzji mam sporo zastrzeżeń. Zmiana biegów przypomina nieco mieszanie łyżką w gęstej zupce. W końcu trafiamy, ale może być to irytujące. Być może to tylko kwestia przyzwyczajenia bo powoli od manualnych skrzyń odwykamy. Coraz mniej producentów do swoich aut je montuje. Coraz więcej zapowiada rozstanie z manualami. I… chyba mi nie żal!
Pod względem ekonomiki, nie mam do auta najmniejszych zastrzeżeń. Powiem tak, 50 litrowy zbiornik na benzynę wystarczył do przejechania około 800 kilometrów co dało średnią w okolicy 6 litrów. W mieście auto konsumowało nieznacznie więcej: około 6,5 litra. W trasie 5,7, czyli tyle, ile obiecuje producent. Warunek sine qua non – jazda zgodnie z przepisami.
Zawieszenie auta, czyli McPherson i belka skrętna całkiem nieźle trzymają auto. Długi i w sumie dość wysoki samochód poprawnie trzyma zadany tor jazdy. Nie podskakuje nawet na pusto. Trzeba się jedynie przyzwyczaić do miękkiego układu kierowniczego. Ten, w mojej opinii działa za lekko. Wprawdzie przy manewrówce to pomaga, ale w czasie jazdy już niekoniecznie.
Kiedy Jogger wchodził na rynek, miał kosztować od około 67 tys. złotych. Przez sytuacje gospodarczą, cena urosła do około 82 tys. złotych za wersje podstawową. Mimo tego to najtańsze 7-osobowe auto na rynku. Oczywiście nie jest pozbawione wad, ale przekładając wady i zalety na cenę i możliwości zdecydowanie bezkonkurencyjne…
Zalety:
Ogromny bagażnik w wersji 5-osobowej
Cena
Zużycie paliwa
Instalacja gazowa w cenie
Wady:
Miękki układ kierowniczy
Średnio precyzyjna skrzynia biegów
Jakość materiałów w środku
Podstawowe parametry techniczne:
Długość: 4547 mm
Szerokość: 1784 mm
Wysokość: 1632 mm
Rozstaw osi: 2897 mm
Pojemność bagażnika: 160/607/1807
Parametry silnika i przeniesienie napędu:
Skrzynia biegów: manualna
Silnik: benzynowy z turbosprężarką 999 cm3
Maksymalna moc: 110 KM/ 5000 obrotów
Maksymalny moment obrotowy: 200 Nm. w zakresie 2900 – 3500 obrotów
Osiągi:
Prędkość maksymalna: 180 km/h
Przyspieszanie 0-100 km/h: 13,0 s
Dwa łyki ekonomiki:
Deklarowane średnie spalanie: 5,7 l /100 km
W teście: około 6, l/100 km
Zbiornik paliwa: 50 l