Kariera 18 maja 2022
autor: Katarzyna Tatarkiewicz, Ekspert z CARTRACK Polska
Dwa lata temu w raz z wybuchem pandemii wydawało się, że zaczyna się rynek pracodawcy. W związku z zamknięciem wielu branż, pojawił się strach przed utratą pracy. Tymczasem okazało się, że oprócz tych obszarów rynku, które bezdyskusyjnie padły, pracownicy po pierwszym szoku, szybko odnaleźli się w nowych warunkach. Przede wszystkim diametralnie zmienili swoje oczekiwania, co przekształciło również definicję „dobrego pracodawcy”.
Rewolucja na rynku pracy
Przewrót na rynku pracy ma miejsce już od kilkunastu lat. Został on zapoczątkowany przez młode pokolenia. Najpierw Milenialsi pokazali, że do pracy i pracodawców można podchodzić w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Teraz pokolenie Z kontynuuje tę zmianę perspektywy i oczekiwań. Większość osób zarządzających miała i ma nadal spory problem ze zrozumieniem nowego podejścia młodych do etosu pracy i autorytetu szefa.
Przemiany zostały wzmocnione przez wybuch epidemii. Mimo początkowego strachu przed utratą pracy, większość pracowników ze starszego pokolenia potraktowała tę nietypową sytuację jako szansę na pozytywne zmiany w swoim życiu zarówno zawodowym, jak i prywatnym. Natomiast znaczna część młodych osób nie poradziła sobie z nagła zmianą warunków pracy, związaną z wprowadzeniem zdalnego jej trybu, odcięcia od towarzystwa innych osób oraz interakcji z zespołem.
Pracownik rzuca pracę
Nieprzewidywalność, niepewność i zmienność doprowadziły do znacznych trudności psychicznych, przekładających się już nie tyle na efektywność pracy, ile na możliwość podołania codziennym obowiązkom. W nowej rzeczywistości pojawiło się zjawisko nieznane do tej pory na rynku pracy, a mianowicie „big quit”. O powszechnych odejściach z firm z powodu wypalenia i złego stanu psychicznego można było usłyszeć na początku w kontekście zmian w USA. Dane z U. S. Bureau of Labor Statistics za kwiecień 2021 roku wskazują na 4 mln osób, które złożyły wypowiedzenie. W sierpniu tego samego roku zrobiło to już 4,3 mln pracowników.
Szybko się jednak okazało, że w Polsce zjawisko to nie jest obce. Pracownicy zmęczeni obowiązkami, którym nie mogli podołać w odmiennych od dotychczasowych warunkach, odchodzili z pracy praktycznie z dnia na dzień. Wypalenie zawodowe, zła kondycja psychiczna spowodowały, że wg badań „Rynek Zmiany Pracy 2021” przeprowadzonych przez Devire, ponad 40% osób gotowych jest odejść z pracy bez znalezienia sobie nowego miejsca. Jednak w przeciwieństwie do rynku amerykańskiego, w Polsce mamy przede wszystkim do czynienia z deklaracjami, gdyż poziom bezrobocia nie rośnie.
W tym kontekście należy jednak pamiętać z kolei o występującym w Polsce tzw. bezrobociu ukrytym, jakie szczególnie jest widoczne w kontekście młodych pokoleń. Młodzi pracownicy po złożeniu wypowiedzenia często powracają do rodziców bez rejestrowania się w urzędach pracy jako osoby bezrobotne.
Pracownik zmienia pracę
Inną odsłoną wielkiej rezygnacji, odbywającej się w Polsce, może być powszechny kurs na zmianę pracy na lepszą pod względem finansowym, ale również z dodatkowymi benefitami oferowanymi pracownikom.
Jak wskazują badania Devire, pracownicy oczekują obecnie od pracodawców nie tylko wyższych gratyfikacji finansowych. Po pierwszym szoku, aż 77% osób szuka pracy zdalnej lub co najmniej w systemie hybrydowym. Nie oznacza to, że zniknął problem lokalizacji biura. Aż 32% osób wciąż zwraca uwagę na jego położenie względem swojego miejsca zamieszkania.
Taki stan rzeczy wymusza na pracodawcach elastyczność i wyjście naprzeciw oczekiwaniom. „Już na początku pandemii pozostawiliśmy pracownikom wybór – czy chcą pracować zdalnie czy też przyjeżdżać do biura. Większość z nich jednak wybrała model hybrydowy, nie rezygnując w całości z bezpośrednich kontaktów w siedzibie firmy. Zauważyliśmy, że ten model współpracy się sprawdza. Dlatego nie zrezygnowaliśmy z tej możliwości. Nasi pracownicy wciąż mogą samodzielnie decydować o miejscu wykonywania obowiązków zawodowych” – podkreśla Katarzyna Tatarkiewicz z Cartrack Polska. „W ten sposób nie tylko wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom naszych pracowników, ale również pogłębiliśmy wzajemne zaufanie”.
Pracownik szuka stabilizacji
Czas kryzysu, mimo chęci zmiany pracodawcy przez większość osób pracujących, spowodował chęć zapewnienia sobie stabilizacji oraz zbudowania poczucia bezpieczeństwa. Takie oczekiwania wymuszają na pracodawcy nie tylko liczenie się z odejściami pracowników w przypadku pojawienia się jakichkolwiek opóźnień związanych z płatnościami, ale również elastyczność w umowach, na podstawie których praca jest przez nich świadczona.
„Jako firma zajmująca się nowymi technologiami przeznaczonymi do zarządzania flotami samochodów, mieliśmy to szczęście, że czas kryzysu, z którym borykały się liczne branże, nie odbił się na naszej kondycji. Dlatego możemy zagwarantować naszym pracownikom świadczenia wynikające z zawartych umów” – mówi Katarzyna Tatarkiewicz. „Wprowadziliśmy również możliwość zatrudniania na wszystkie z możliwych rodzajów umów. To pracownik wybiera w jakim charakterze wchodzi z nami we współpracę”.
Pracownik chce się rozwijać
„Kto nie idzie do przodu, ten się cofa”, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy tuż po skończeniu studiów okazuje się, że wiedza nabyta w większej części ulega zdezaktualizowaniu. Pracownicy są więc zmuszeni do ciągłego poszerzania swojej wiedzy. Również bezpośrednio w firmie.
Powszechnie przyjęte formy rozwoju przewidują szkolenia, coachingi czy mentoring. Jednak do rozwoju poszczególnych osób, przyczyniają się również przesunięcia poziome pomiędzy działami. Jest to również szansa na zdobycie dodatkowego doświadczenia przez poszczególnych pracowników i znalezienia przez nich najbardziej optymalnego miejsca w firmie. Inaczej pracuje się w miejscu, gdzie lubi się to, co się robi. Wdrażając takie rozwiązania stwarza się również szansę na zatrzymanie kadry na dłużej w firmie.
„Przeprowadzając rozmowy podsumowujące z pracownikami, zwracamy uwagę na ich naturalne predyspozycje. To, że osoba nie spełnia się na obecnym miejscu pracy nie oznacza, że nie odnajdzie się w nowym, dopasowanym do jej zdolności oraz oczekiwań” – podkreśla K. Tatarkiewicz. „Najwyższą efektywnością wykazują się w końcu takie osoby, które dobrze się czują na swoim stanowisku i z przyjemnością wykonują swoje obowiązki”.
Nowa definicja „dobrego pracodawcy”
W dzisiejszych czasach „dobry pracodawca” to przede wszystkim elastyczna firma, zapewniająca swoim pracownikom to, czego oczekują – odpowiedniego wynagrodzenia, dopasowanych benefitów, wywiązująca się ze swoich zobowiązań w odpowiednich terminach, umożliwiająca pracę w formie zdalnej oraz zapewniająca przestrzeń na rozwój.
Oczywiście, należy liczyć się z nadużyciami i nadmiernymi oczekiwaniami, jakie występują i będą przy takiej strukturze rynku. Jednak pracodawcy, którzy nie dopasują się do obecnej sytuacji i będą próbowali wymusić swoje reguły gry, skazani są na niepowodzenie. A wszystko zgodnie z maksymą „jeśli się nie przystosujesz, zginiesz”.