AutoMoto 14 maja 2024
O Citroenie C5X można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest zwyczajny. Francuzi po raz kolejny udowodnili, że są w stylistycznej awangardzie. Bo C5X jest awangardowy a może nawet nieco kontrowersyjny. Do połowy to stary, dobry C5. Od połowy nowy, lepszy C5X! Według zwolenników starej szkoły odpowiedzialni za projekt zbłądzili. Według innych i ja jestem w tej grupie, zeszli z utartego szlaku, żeby stworzyć coś innego. Slogan reklamowy mówi, że C5 X wyróżnia się „elegancją sedana, pojemnością kombi i podwyższonym nadwoziem SUV-a”. I w zasadzie tylko z tą pojemnością do końca nie mogę się zgodzić.
Bardziej szczegółowo: do słupka B auto zasadniczo jest spadkobiercą linii stylistycznej starego C5, którego produkcję zakończono w 2017 roku. Jest elegancko i nowocześnie, ale w sumie bez ekstrawagancji. Za to do słupka B zaczynają się cuda. Jeśli C5X ma być (choćby teoretycznie) następcą C5 to nim jest, ale bardzo, bardzo inaczej! Bo nie jest ani sedanem, ani kombi ani SUV-em. A może właśnie jest, tylko wszystkim po trochu?
Wnętrze auta godne niecodziennego eksterieru. Owszem znane, bo to co przed oczyma kierowcy i pasażera widzieliśmy już w innych modeli koncernu Stellantis. I nie tylko scenografia, ale i topografia bardzo podobna. Panel wyświetlacza przed oczyma kierowcy i panel środkowy typowe dla Peugeota/Citroena. Podobnie selektor automatycznej skrzyni biegów, trybów jazdy, sterowanie klimatyzacją czy wreszcie dwa panele sterowania na kierownicy to standard. Za to sama kierownica już nie. Ma podobny kształt, ale w odróżnieniu od „peżotowskiej” jest większa. I w mojej opinii lepiej leży w dłoniach.
Materiały i wykonanie, znaczy aranżacja to już w zasadzie segment premium. Nie wiem, czy koncernowi Stellantis zależy na tym, żeby to konkretne auto było tak postrzegane, ale… tak jest i już. Skóry, eleganckie plastiki w tym te imitujące drewno. Wstawki z aluminium. Nawet elementy w tzw. piano black w tym aucie nie wkurzają. Ba, pasują tu tak bardzo, że to aż…, dziwne! W tak eleganckich okolicznościach nie tylko wygodnie (o czym poniżej), ale i przyjemnie się podróżuje. Szczególnie, że firma zadbała o dobre nagłośnienie a system inforozrywki po kilku zmianach działa. Naprawdę…
Tak jak protoplasta, Citroen C5X wprost rozpieszcza pasażerów wyjątkowym komfortem. Auto oferuje wyjątkowo dużo przestrzeni. Zarówno z przodu, jak i na tylnej kanapie jest jej wprost nadmiar. Na kanapie swobodnie pojedzie 3 osoby. Na szczęście tunel środkowy nie jest ani bardzo wysoki, ani nadmiernie szeroki. Jest więc gdzie postawić stopy siedząc na środku kanapy. Ale komfort w kokpicie to nie tylko zasługa przestronności, lecz także wyprofilowania foteli. Są szerokie i miękkie. Zapewniają też doskonałą pozycję. Nawet w długiej podróży nikt nie powinien czuć się zmęczony. Na szczególną pochwałę zasługuje bardzo wygodna pozycja za kierownicą. Jako kierowca – doceniam!
Także w bagażniku nie brakuje przestrzeni. Standardowo jest to 545 lub 1640. W wersji Plug-In bateria trakcyjna trochę przestrzeni zabiera, ale umówmy się: prawie 490 litrów lub 1580 po złożeniu fotela to i tak całkiem sporo.
Pod maską w sumie na bogato. Auto w wersji „baz prądu” napędza jeden z dwóch motorów Pure Tech: 1,2 lub 1,6. W wersji Plug-In jest silnik 1,6 za to o dwóch wariatach mocy – 180 lub 225 KM. Testowy egzemplarz był wyposażony w najmocniejszy (181 konny) motor spalinowy współpracujący z elektrycznym o mocy 110 KM. W sumie, oba dają 225 KM i 360 Nm., co przekłada się na przyspieszenie 0-100 w 7,8 sekundy i 233 km/h. Napęd, na oś przednią przenosi automatyczna, 8-przełożeniowa skrzynia biegów.
C5X jest zaskakująco dynamiczny. Mierzący ponad 4,8 metra pojazd (waga saute to ponad 1700 kg) jak wspominałem rozpędza się do 100 km/h w 7,8 sekundy. To naprawdę zacny wynik dla auta w sumie bez sportowych aspiracji. Do tego, C5X jest oszczędny. Wprawdzie zasugerowanego przez producenta 1.3 litra osiągnąć mi się nie udało, ale z działającym wsparciem elektrycznym wynik poniżej 3 litrów jest jak najbardziej realny. Bez wsparcia elektrycznego auto nie jest jakoś specjalnie pazerne. Średnia z testu wyniosła coś około 5,5 litra. W trasie auto daje rade na 4,8 litrach a droga ekspresowa to spalanie rzędu 7,7 litra. Ponieważ C5X to hybryda Plug-In jeździ też tylko na prądzie. Bateria trakcyjna o pojemności 11 kWh zapewnia możliwość przejechania od 40 do 50 km w trybie EV.
Teraz o największym „plusie dodatnim” Citroena C5X. Bez względu na rodzaj jednostki napędowej pojazd ma standardowo zawieszenie Citroën Advanced Comfort. I to jest doskonałe rozwiązanie. Auto, tak jak jego protoplasta zdaje się płynąc ponad wszelkimi wybojami. Dzięki CAV pokonywanie nierówności jest wprost jedwabiste. Istotną zaletą układu jezdnego okazuje się również jego cicha praca – nawet w trakcie pokonywania powtarzających się poprzecznych nierówności do uszu kierowcy nie dobiegają żadne przykre czy niepożądane dźwięki.
Dawno nie jeździłem autem, które odpowiadałoby mi od A do Z. Tak było w przypadku Citroena. Szukanie słabych punktów w C5X to w zasadzie czepianie się bardzo na siłę. Owszem nie każdemu odpowiada wygląd, ale to w sumie tak zwane imponderabilia. Reszta w m ojej opinii jest bez zarzutu…
Wady:
No nie wiem…
Zalety:
Komfortowy
Oszczędny nawet z motorem benzynowym bez hybrydy
Bardzo pojemny
Praktyczny
Podstawowe dane techniczne:
Długość: 4805 mm
Szerokość: 1865 mm
Wysokość: 1482 mm
Rozstaw osi: 2785 mm
Bagażnik w wersji hybrydowej: 485/1580
Parametry silnika i układu przeniesienie napędu:
Napęd: FWD
Skrzynia biegów: A/T
Silnik: spalinowy 1598 cm3
Maksymalna moc w układzie hybrydowym: 225 KM
Maksymalny moment obrotowy: 360 Nm.
Przyspieszenie 0-100; 7,8 s
Prędkość maksymalna: 233 km/h
Dwa łyki ekonomiki:
Deklarowane spalanie średnie (m/tr/śr): 1,3 (w układzie hybrydowym)
Średnio w teście: 3,0 w układzie hybrydowym średnia z testu 5,5
Pojemność zbiornika paliwa: 60 l
Akumulator trakcyjny: 11 kWh