AutoMoto 10 listopada 2024
Do salonów Stellantis trafił całkiem nowy Citroen C3 i jego wersja BEV, czyli eC3. To model wyjątkowo ważny dla francuskiej firmy. Trzy generacja „rozeszły się” w ponad 5,5 milionach egzemplarzy a to około 30% woluminu sprzedaży Citroena. Pojazd zbudowano na nowej, modułowej platformie SCP: Smart Car Platform, którą tworzono początkowo z myślą o Indiach i Ameryce Południowej. Dzięki temu nowy C3 jest wyższy, pojemniejszy i ma większy prześwit.
Nowy C3 i eC3 jest naprawdę nowy. Nie ma co do tego absolutnie żadnych wątpliwości. To nie głęboki lifting antenata. To auto zbudowano na nowo. Wprawdzie, tak jak poprzednik to miejski B-SUV, ale prezentuje się bardziej terenowo. Przy okazji stał się swoistym trendsetterem. Charakterystyczne detale: od nowa zaprojektowany przód, logo (nawiązujące do tego z 1919 roku), lampy czy wygląd grilla będą teraz powtarzane w kolejnych modelach jako nowy język identyfikacji wizualnej marki.
Zewnętrznie, pojazd urósł niewiele. We wnętrzu widać różnicę! Interior zbudowano według ideologii C-ZEN Lounge. Co to oznacza? Oprócz większej przestrzeni, to przede wszystkim więcej komfortu. Kokpit poskładano dokładniej i ze zdecydowanie lepszych materiałów. Fotele i kanapa dużo wygodniejsze, niż u poprzedników. Nowa jest też deska. Ta, w zależności od wersji może posiadać 10,25 calowy tablet albo stację dokującą do smartfonu.
Od nowa zaprojektowano też zawieszenie. I tu spora niespodzianka. Choć pojazd jest crossoverem gwarantuje komfort przynajmniej kompaktowego samochodu. Sprawdziliśmy to organoleptycznie modyfikując testową trasę. Nawet na dziurawej, leśnej drodze C3 był stabilny, poruszał się zaskakująco delikatnie. Jak podkreśla producent, to zasługa zawieszenia z progresywnymi ogranicznikami hydraulicznymi Citroen Advanced Comfort.
Pod maską wybór niewielki. Jeden silnik benzynowy 1.2 turbo bez wsparcia elektrycznego i eC3, czyli BEV z baterią 44 kWh. Silnik o mocy 113 KM i 120 Nm. momentu współpracuje z bezstopniową przekładnią i pozwala na sprint od 0 do 100 km/h w około 11 sekund. Prędkość to 135 km/h. C3 ICE napędza znany choć mocno zmodyfikowany trzycylindrowy motor 1.2 z turbiną generujący 102 KM i 205 Nm. momentu obrotowego, sparowany wyłącznie z 6-stopniową skrzynią manualną. Jeszcze w tym roku na rynek trafi C3 z miękką hybrydą, skrzynią e-DCS6 z elektrycznym silnikiem generującym 21 kW. (około 29 KM) mocy.
Oba auta poruszają się całkiem sprawnie. eC3 jest zdecydowanie bardziej dynamiczny od swojego „termicznego” kuzyna. Ma wszak jedna wadę: zasięg. Ten, w realnym świecie to około 270-280 km. Przy okazji, wersja BEV ma mniejszy prześwit. Auto z silnikiem benzynowym ma zdecydowanie słabszą dynamikę. Tu, dla niektórych wadą może być manualna skrzynia biegów. Automat, jak wspominałem dostanie C3 w wersji hybrydowej.
Nowy C3 na pewno będzie hitem sprzedaży. Wersja termiczna auta została wyceniona od 68.550 złotych a elektryczna od 108 tysięcy.
Prezentacja C3 i eC3 dała asumpt do sprawdzenia kondycji firmy. I tu zaskoczenie, albowiem sytuacja koncernu Stellantis jest delikatnie mówiąc…, delikatna. Tymczasem, jak mówił Paweł Bielecki dyrektor marki Citroen firma zanotowała w Polsce 21 procentowy wzrost sprzedaży. Przed Francuzami jest też kilka ważnych premier.
– Jeszcze w tym roku na rynku zamelduje się C3 Aircross i wspominany C3 Hybrid – mówił Bielecki. – Także wkrótce, premiery C4, CX4 i nowego C5 Aircross. Poza tym odświeżamy Berlingo, Jumpy i Jumpera. Zarówno w wersji ICE jak i BEV. Mogę powiedzieć, że nasz nowy slogan – Rewolucja się zaczęła nie jest tylko…, sloganem!